niedziela, 16 listopada 2014

Rozdział 12

*Oczami Ludmiły*
-Prawda czy wyzwanie?-zapytał Fede
-Prawda-odpowiedział Marco
-Okej no to....-zamyślił się-O mam!Powiedz nam ile razy całowałeś się z Fran!-zawołał ucieszony
-Eem no to....-zaczął wyliczać na palcach.Doszło do dziesięciu ,a mu tych palców zbrakło.Chciało mi się śmiać.Wszyscy byli zdziwieni ,nawet Fran.
-No długo jeszcze!?-krzyknął Maxi.
-No i mi pomyliłeś zaczynam od nowa!-zawołał oburzony Marco
-Nie! Ej zagrajmy na całowanie-zaproponował Leon
- A ok no bo Leoś chce się z Violką pocałować i mieć wymówkę-uśmiechał się Fede
-O jeju-przewrócił oczami-No to gramy?
Wszyscy się zgodziliśmy ale po jakiś pięciu minutach zostałam tylko ja i Fede ,ponieważ wszystkie dziewczyny zaczęły udawać że się źle czują.
-To jak gramy?
-Aż mi się nie dobrze zrobiło- złapałam się za buzie.
-Ej!-krzyknął
-No dobra ja idę na górę śpiąca jestem
Kiedy weszłam do pokoju Violetta siedziała i grała coś na gitarze kiedy mnie zobaczyła przestała.
-Twoja?-zapytałam
-No jeszcze nie skończona-uśmiechnęła się
-A co już masz?-podała mi swój zeszyt w którym pisała piosenkę zaczęłam czytać na głos-
Żeby żyć
Żeby marzyć
Żeby czuć
Żeby krzyczeć ,ze mogę
Zastanowiłam się i wpadłam na następny kawałek tekstu:
Żeby móc patrzeć na ciebie
I mówić ,że cię kocham
Spodobało na się i zaczęłyśmy pisać.Zajęło nam to z jakieś 5 godz. ,ale napisałyśmy całą piosenkę.Jestem z niej bardzo zadowolona.Z resztą Viola też.Nasze wspólne dzieło.
Kiedy skończyłyśmy pisać z nudów zaczęłyśmy robić zdjęcia ,a potem oglądałyśmy wszystkie jakie Viola ma na telefonie w galerii.
(Tu jest tylko kilka z tych co one robiły teraz.Powstanie album w którym dodamy przynajmniej kilka zdjęć z galerii)





                    *Oczami Leon*
 -Aaaaaaaa!
Odkręciłem się za siebie słysząc jakieś krzyki.Fede wybiegł z pokoju Cami i Naty.W ręce trzymał telefon i uciekał.Po chwili z pokoju wybiegła Naty.Biegła za Fede i krzyczała ,że mam oddać jej telefon ,a jak nie to tego pożałuje.
-Leon ratuj!-wołał o pomoc
Spojrzałem na niego i pokręciłem przecząco głową.Usiadłem wygodnie na kanapie i przyglądałem się z rozbawieniem jak Fede ucieka przed wściekłą Naty.Bezcenne.
-Fede do tych drzwi-dziewczyny krzyczały i wskazywały na drzwi ,które znajdywały się po prawej stronie koło szafki.Fede  zaczął biec w stronę drzwi.Kiedy miał już rękę na klamce krzyknąłem:
-Federico bo tam.................nie ma schodów

piątek, 12 września 2014

Rozdział 11

*Oczami Fran*
Po tej nieznośnej obecności Diego w końcu mogłam odetchnąć z ulgą.Mówiłam już ,że go nie lubię?Jeżeli nie to....nie lubię go.Wkurza mnie w nim wszystko.Nie wiem jak Violetta może się z nim przyjaźnić.
Droga do domu zajęła mi jakieś 10-15 minut.Mogłabym iść nawet i to pół godziny.Trochę może i dziwne ,ale ja uwielbiam chodzić.Weszłam na tymczasową naszą posesje.Zamyślona wpadłam na rozbawionego Marco.
-Hej ,a tobie co tak wesoło?-zapytałam z przyjaznym uśmiechem
-Nie wchodź lepiej do domu-zaśmiał się tajemniczo
-Co?Czego?-zdziwiłam się
Marco potrząsną ze śmiechem głową i próbował patrzeć na mnie z mniej więcej normalną miną.
-No Marco mów co się tam dzieje-powiedziałam trochę przerażona
Biorąc pod uwagę to jacy wszyscy nasi przyjaciele są szaleni i mają strasznie dziwne pomysły mogę spodziewać się naprawdę wszystkiego.
-Violka i Leon urządzili sobie małą imprezkę-powiedział krótko śmiejąc się przy tym
-Możesz jaśniej?-zmarszczyłam brwi oczekując jego słów
-Kuchnia przeżyła swoją pierwszą wojnę-starał się być poważny ,ale jego zdolności aktorskie go przerosły
-To może pójdziemy na spacer?-zapytałam z nadzieją
Jeżeli jest aż tak źle jak mówi Marco to ja nawet nie chce tam wchodzić.Może ta dwójka dużych dzieci zmądrzeje za kilka godzin.Szczerze w to wątpię ,ale jak to mówią nadzieja umiera ostatnia.

*Oczami Ludmiły*
Wysiedliśmy ze statku i powolnym krokiem zmierzaliśmy ku fontannie.Fede szedł najwyraźniej czymś rozbawiony.Śmiał się sam do siebie.On coś brał?Nagle zatrzymał się i zaczął śpiewać.O matko święta w kim ja się zakochałam?Po chwili jego pomysł z śpiewaniem spodobał mi się bardziej.
-Wracamy już?-zapytałam ,gdy skończył śpiewać
-Okej to chodź.Niedaleko zaparkowaliśmy samochód-posłał mi szeroki uśmiech 
Ujął moją dłoń i pociągnął za sobą.Nie protestowałam tylko starałam się dotrzymać mu kroku.Skręciliśmy w lewo i znaleźliśmy się na jakimś parkingu.Kilka metrów dalej stał samochód którym tu przyjechaliśmy.

*Oczami Camili*
-Naty spróbuj jeszcze raz wejść-rozkazałam 
-A ty co?-oburzyła się 
-Będę tu stać i pilnować ,żeby nie spadł-powiedziałam jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie -A jak ja spadnę?-zapytała
-To spadniesz-prychnęłam 
Naty przewróciła oczami i zrezygnowana próbowała wspiąć się na drzewo.Stałam i patrzyłam w górę na gałąź nade mną.Oby nie spadł,oby nie spadł.
-Może byś pomogła?-upomniała się Naty
Westchnęłam ciężko i podeszłam do niej i złożyłam ręce ,a ona postawiła na nich nogę.Z całych sił próbowałam ją podnieść.Naty trzymał się jakiś gałęzi i próbowała podciągnąć za pomocą tych gałęzi.Na całe szczęście udało się i była już na drzewie.
-I co  da....-nie dokończyła
Zdziwiona patrzyła w jakiś punkt za moimi plecami.Odkręciłam się i podążając za jej wzrokiem dodarłam do małego kotka idącego po woli po trawie.
To my się tyle męczymy ,żeby go ściągnąć z tego drzewa ,a on tak po prostu skacze.Wcześniej nie mogłeś?

*Oczami Leona*
Postanowiliśmy ogarnąć trochę dom po tej wielkiej bitwie ,ale ,gdy przyjrzeliśmy  się wszystkiemu dokładniej te dobre chęci odeszły tak szybko jak się pojawiły.Violka zgarnęła z kanapy swój pamiętnik i chciała gdzieś chyba iść.Szybko się odwróciła i wpadła na mnie ,a pamiętnik wypadł jej z rąk.Przykucnęliśmy w tym samym czasie i wzięliśmy różowy notes w ręce.Powoli go podnosiliśmy ,a nasze dłonie się zetknęły.Gdy staliśmy już prosto spojrzeliśmy sobie w oczy.Po woli zacząłem się do niej zbliżać.Jedną ręką ująłem jej policzek ,a drugą cały czas trzymałem pamiętnik.Nasze twarze dzieliły milimetry.Nagle do domu wbiegł ktoś z głośnym krzykiem.Od razu po głosie poznałem ,że to Federico.Szybko odsunąłem się od Violetty i spojrzałem na nią niepewnie.Potem wzrok przeniosłem na Fede chowającego się za kanapą.Patrzył na nas trochę zdziwiony i jednocześnie zaciekawiony sytuacją.


Od Autora:
Przepraszamy ,że tak długo musieliście czekać na ten rozdział.Rozdział 12 obiecujemy dodać trochę wcześniej i bez żadnych opóźnień.
Zmieniliśmy wygląd bloga ,podoba się? Czy lepszy był tamten wygląd? :)
czytasz=komentujesz=motywujesz

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 10


*Oczami Federico*

Razem z Leonem poszliśmy do kuchni wszyscy jeszcze spali oprócz Violki,Fran i Ludmi,które stały przy blacie objąłem Ludmi od tyłu i szepnąłem do jej ucha
-Gotowa?
-Na co?-zrobiła zdziwioną minę
-Na randkę
-Jeszcze raz co?
-A zapomniałem cię wczoraj zaprosić....No to zapraszam cię.Bądź gotowa o 16:00-uśmiechnąłem się
-Ok?-powiedziała po czym pocałowałem ją w policzek i poszedłem zrobić śniadanie .
*Oczami Leona*
Po śniadaniu Fede i ja wybieraliśmy miejsca gdzie może pójść z Ludmi.Violka ma dzisiaj lekcje z najlepszym nauczycielem na świecie ,tak chodzi o mnie.Więc już wybieramy od jakiś 2 godz. Do ich spotkania zostało jeszcze  ze 3 godziny nagle usłyszałem głos Castillo ,ktury dochodził zza drzwi więc otworzyłem drzwi a koło nich stały Violka i Fran.
-Francesca ,Violetta .Co wy robicie?
-A tak sprawdzamy czy drzwi wam dobrze działają-tłumaczyła VIlu 
-Aha a nie podsłuchjecie nas,żeby wiedzieć gdzie oni idą -uśmiechnąłem się bo wiedziałem że to prawda.
*Oczami Ludmiły*
Razem z Fede idziemy do kawiarni,która jest niedaleko portu.
Zajęliśmy stolik na dworze.Fede chciał być dżentelmenem i odsunął mi krzesło.Niestety mu nie wyszło i wylądowałam na ziemi.Federico zaczął się się śmiać.
-Dzięki Fede-sztucznie się uśmiechnęłam
-Nie ma za co-nadal się śmiał
Podszedł do nas kelner.Wyglądał na około 19-20 lat
-Co podać?-zapytał uśmiechając się
Spojrzał przelotnie na Fede ,a potem wzrok wlepiał we mnie.Federico chyba to zauważył ,bo był nie zadowolony ,że to właśnie on nas obsługuje.
-Ja poproszę-zerknęłam na menu-Frytki i sok pomarańczowy.
-Dobrze ,a dla Pana?-zwrócił się do Włocha
-Frytki i coca cole light-posłał mu sztuczny uśmiech
-Zamówienie będzie gotowe za jakieś pięć minut.To wszystko?-zapytał
-Tak-potaknęłam
-Lepszą obsługę bym prosił-wymruczał niewyraźnie przytykając ręką buzie.

Szybko zareagowałam na to i kopnęłam go w nogę pod stołem ,a kelnerowi posłałam szeroki uśmiech.Fede syknął z bólu.Zdziwiony kelner naszym zachowaniem odszedł.
-No co nie mam racji!-powiedział kiedy zostaliśmy sami
-Nie-powiedziałam uśmiechając się.
*Oczami Violetty*
Ja z Fran cały czas chodzimy za Fedemiłą można to nazwać takim małym "śledctwem".Są teraz w jakiejś kawiarni z tego co usłyszałam jak Fedeon gadał to mają później płynąć statkiem.
-Skończyli jeść choć-Fran złapała mnie za rękę i pobiegliśmy za nimi.
Fran wpadła na jakiegoś chłopaka.Chwila to
-Diego?-zaptałam
-Violka? Fran?- popatrzył na moją przyjaciółkę
-Francesca-poprawiła go Fran
-Może macie ochotę pójść ze mną do kawiarni nie daleko?-uśmiechnął się chłopak
-Jesteśmy zajęte-Fran posłała mu sztuczny uśmiech
-Tak w sumie to nie i tak ich już nie znajdziemy-pokazałam miejsce gdzie wcześniej była Fedemiła
-Ale..-spojrzała na mnie błagalnie
-No dobra chodzicie- poszłam za chłopakiem Fran nie chciała więc wzięłam ją za rękę i prowdziłam za Diego.
*Oczami Leona*
Do Violki dzwonię już może ze 30 razy.
-Uuuu co tak wydzwaniasz do Violki-Maxi szturchnął mnie w ramie.
-No bo umówiliśmy się,że będę ją uczył jeździć.
-Ale tak z własnej woli?Chcesz się zabić?-powiedział Włoch.
-Trudno jej strata!-rzuciłem telefon na kanapę.Chłopaki się na mnie spojrzeli.
-No dobra moja też ale jej bardziej!-krzyknąłem
Ok miałem nie dzwonić ale.. no wiecie więc zadzwoniłem...
-Czego chcesz Verdas?-usłyszałem po drugiej stronie.
-No nareszcie odebrałaś!
-To czego chcesz!-zapytała obojętnie.
-Miałem cię uczyć jeździć
-Musimy dzisiaj?
-Tak bądź za 15 minut-rozłączyłem się
*Oczami Violetty*
-Dobra to ja będę już iść-wstałam i chciałam już iść,ale Fran wzięła nie za rękę i szepnęła
-Nie zostawiaj mnie tu z tym czymś.
Ja się tylko uśmiechnęłam i popatrzyłam na Diego.Chyba Fran go nie lubi.
-Fran proszę ......śpieszę się-westchnęłam
-Ale gdzie ci się tak śpieszy?
-Będę się uczyć jeździć-odpowiedziałam
-A to ja lepiej tu zostanę-odparła zrezygnowana
Uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę domu.
*Oczami Leona*
Z Violką umówiliśmy się przed domem.Stoje koło mojego samochodu jeszcze nie jest do końca czysty po ostatniej....
-Ej gotowy!-zauważyłem,że Violetta koło mnie stoi ciekawe jak długo?
-No to wsiadaj
Jedziemy już piętnaście minut.Violetta postawiła jeden warunek.Albo będą lecieć piosenki tego całego Zac'a albo nigdzie nie jedzie.
-Aż uszy bolą jak się tego słucha-szepnąłem do siebie
-Co ty powiedziałeś!-chyba mnie usłyszała
-Nic-szybko odpowiedziałem
-Leon idioto słyszałam!-krzyknęła na mnie
-Też cię kocham-zrobiłem maślane oczka
Violetta patrzyła na mnie jak by chciała mnie zabić.W umie to bez różnicy.Ucząc ją jeździć samochodem wiele ryzykuję.
-Violka patrz na na drogę-rozkazałem
-Jesteśmy na jakimś polu-skarciła mnie wzrokiem
-Mniejsza z tym-wzruszyłem ramionami-Ale znając twoje możliwości...
-Cicho-przerwała mi
-Violetta!Patrz jak jedziesz!Violka słuchasz mnie!?
Krzyczałem jak opętany ,a ona zdziwiona patrzyła na mnie i czekała...tylko na co?
Nagle samochód się zatrzymał.Przerażony spojrzałem na przód samochodu.Wiedziałem ,ze to się tak skończy.Walnęliśmy w drzewo.Na szczęście z tego co widzę samochód nie ucierpiał....aż tak bardzo.Spojrzałem na nią ,żeby sprawdzić czy wszystko z nią okej.
-Aaa to o to ci chodziło..-serio Violka?Serio?
-No co ty?-spojrzałem na nią krzywo
-Czyli na dziś koniec lekcji?-zaśmiała się
                                                                        ***
     
Siedzimy już z pół godziny i oglądamy telewizję.
-Oo paczaj jakie ma ładne oczka-westchnęła robiąc maślane oczy w stronę telewizora
-Kto?-zdziwiłem się
-No on-pokazał ręką-No ten blondyn...Niall.
-Ja jestem przystojniejszy-zaprzeczyłem
-Chyba cię głowa boli-prychnęła
-A co może nie?-spojrzałem na nią udając poważnego
-Nie-zaśmiała się
-Ej!
Złapałem za pierwszą lepszą poduszkę i walnąłem nią Violke.
-No wiesz co!-krzyknęła ze śmiechem
-Co?-droczyłem się z nią
Rzuciła we mnie poduszką...i tak zaczęła się bitwa na poduszki.Biegaliśmy po całym salonie i biliśmy się poduszkami.

Od Autora:
Mamy tylko jedno pytanie:
Wolicie ,żeby rozdziały były częściej i krótsze czy rzadziej i dłuższe?
Napiszcie nam w komentarzu 

wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 9

*Oczami Marco*
Kiedy obejrzeliśmy mecz oczywiście w piwnicy, bo dziewczyny jeśli chodzi o Zac'a to mogły by nas zabić jakby nie obejrzały jego koncertu na żywo .Fede i Leon się zgodzili tylko dlatego,że dziewczyny jutro zamiast nich pójdą rano do sklepu ale i tak byśmy ich już nie puścili po tym co ostatnio się wydarzyło.No to kiedy obejrzeliśmy mecz usłyszeliśmy pisk dziewczyn dochodzący z góry.
-Cicho!-krzyknął Leon ale dziewczyny zaczęły jeszcze głośniej krzyczeć w końcu się wkurzyliśmy i poszliśmy do dziewczyn.One skakały na kanapie, chyba nawet nas nie zauważyły,bo cały czas piszczały jak jakieś małe dziewczynki no nie tak jak Fedeon ze "spadającą gwiazdą" ale podobnie.
-Co się stało?-zapytałem
-Zac będzie miał koncert nie daleko-po słowach Ludmiły wróciły do swojego zajęcia .
Kiedy Violka poszła do łazienki dziewczyny się trochę uspokoiły.
-Mam już prezent dla Violki i tak jakby dla mnie nie tylko bilety ale też wejścia za kulisy-blondynka się uśmiechnęła.
-Musimy iść z wami?-Leon przewrócił oczami
-Nie musicie będę ja,Viola i Zac w jednym pomieszczeniu,a i może dziewczyny
-Nie ,możemy pójść z wami-Fedeon powiedział w tym samym czasie dziewczyny zaczęły się śmiać
*Oczami Fran*
Idę z Violką i Ludmi do sklepu podobno jest nie daleko..Po drodze gadałyśmy o pobycie tutaj.Takie wspólne wakacje....
Zatrzymałyśmy się widząc znak ,,Sklep spożywczy''.
-Dziewczyny to jest sklep czy to?-zapytałam
Okej nie oganiam.Stoją sobie dwa budynki.Jeden to dom ,a drugi to sklep.Tylko który to który?
-Dobra zaryzykujmy i chodźmy tu-powiedziała Ludmi i wskazała na sklep/dom po prawej
-Okej ,ale ja pierwsza ie idę-Violka podniosła ręce w geście obronnym
-Idziecie pierwsze ,a ja za wami ,zgoda?-zaproponowałam
-No niech ci będzie..-westchnęły obydwie
Złapały się pod ramie i wolnym krokiem weszły na posesję ,a ja od razu ruszyłam za nimi.Ludmi złamał za klamkę i otworzyła drzwi.Weszły ,a po chwili wybiegły bez słowa mijając mnie w wejściu.Czyli to dom ,tak?
-Przepraszam ,możesz wyjaśnić mi o co chodzi?-zza drzwi wyłoniła się pani dajmy na to po trzydziestce
-Z przyjaciółkami szłyśmy do sklepu i przez przypadek zamiast do sklepu weszłyśmy do Pani domu.Jesteśmy tu pierwszy raz ,a nasi przyjaciele ,którzy zostali w domu nie powiedzieli ,gdzie dokładnie znajduje się ten sklep-wytłumaczyłam jak najkrócej umiałam
-Dobrze nic się nie stało-zaśmiała się kobieta-To miłego dnia i do zobaczenia-pożegnał się ze mną i weszła do środka
Szybko poszłam do dziewczyn ,które dosłownie tarzały się ze śmiechu po ziemi.Popatrzyłam na nie i sama zaczęłam się śmieć.Ludmiła podniosła się ,ale po chwili znowu wybuchła śmiechem.Potknęła się o Violettę i wpadła do fontanny ciągnąc mnie za sobą.Wylądowałyśmy na tyłkach w wodzie do kolan.Violetta najpierw nie wiedziała co się dzieje.Gdy już ogarnęła sytuację znów nie mogła się powstrzymać od śmiechu.
-Czekajcie pomogę wam-powiedziała przez miech
Wstała z ziemi i stanęła na boku fontanny (nwm jak to określić).Wyciągnęła do nas rękę i czekała ,aż ktoś ją chwyci.Spojrzałam kontem oka na Ludmi.Posłałam jej znaczące spojrzenie i przeniosłam wzrok na rozbawioną Violkę.
-Teraz!-krzyknęła przemoczona blondynka
Złapałyśmy Violke za rękę i pociągnęliśmy ją w dół.Skutek był taki ,że wylądowała w wodzie między mną ,a Ludmi.Przednie dziwnie się nam przyglądali przez co jeszcze bardziej chciało nam się śmiać.Co ci ludzie muszą o nas myśleć.Nieee ,wolę nie wiedzieć.  
*Oczami Maxiego''
Podzieliliśmy się na dwie drużyny.Ja,Fede kontra Leon i Maco ,a Andres był sędzią.Gramy już jakieś 15 minut i nadal jest 0:0.
-Fede podaj!-krzyknąłem
Fede szukał mnie wzrokiem po całym ''boisku''.Pomachałem ręką w jego stronę.On kopną piłkę ,a chłopaki próbowali mu ją jeszcze odebrać mu jakoś piłkę ,ale nie udało im się.Całe szczęście...
Wykopałem piłkę w górę ,a ta pod ciśnieniem wiatru wyleciała z poza ''boiska''.Fede i Marco zaczęli się cieszyć tak jakby dziewczyny zobaczyły Zac'a Efrona.
-Czerwona kartka!-wydarł się Andres
-Wyszła ,a nie czerwona kartka!-odkrzyknął Fede
-Może być i tak..-westchnął głośno
Po wykazaniu inteligencji Andrea gra toczyła się dalej.Nadal było 0:0.Piłkę przeją Marco.Fede biegał za nim i próbował zabrać mu piłkę.
-Jestem wolny!-krzyknął Leon
-Nie musisz się chwalić!-krzykną Marco pilnując ,aby Fede mu nie odebrał piłki
Wtem na polanę weszły dziewczyny.Fran,Ludmi i Violka.Calutkie przemoczone biegły w naszą stronę.Chyba domyślam się co mają zamiar zrobić.Spojrzałem na chłopaków ,ale oni byli zbyt zajęci graniem w nogę.
Dziewczyny rzuciły się na Andresa od tyłu i zaczęły go przytulać.Andres krzyczał i próbował się wyrwać z ich uścisku.Ludmiła odbiegła od nich i pobiegła w stronę Federico ,który sprzeczał się akurat z Marco.Rzuciła się na niego i upadli na ziemię.
Nagle poczułem jak ktoś mnie tuli z boku.Wystraszony pisnąłem i wybiegłem z uścisku.Viola pobiegła gdzieś ,a po chwili przytuliła jednocześnie Maco i Leona.Oni zareagowali tak jak wszyscy..piszczeli i próbowali wyrwać się z jej uścisku
-O dziewczyny!Już jesteście!Co kupiłyście?-na polanę wbiegła Cami
Ludmi,Viola i Fran spojrzały na rudowłosą.Uśmiechy znikły im z buziek ,ale po chwili tarzały się ze śmiechu.Wszyscy wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.Gdy dziewczyny się uspokoiły poszliśmy wszyscy do domu i tam dziewczyny opowiedziały nam co się wydarzyło po drodze do sklepu i w ''sklepie''.Leon nie rozumiał jak można pomylić dom ze sklepem.Dziewczyny cały czas się bronił i mówiły ,że wyglądają identycznie.
*Oczami Federico*
Wszyscy szwendali się gdzieś po kuchni albo po podwórku.Ja z Ludmi siedzieliśmy i sprawdzaliśmy co leci w telewizji.
-Kocham cię-powiedziałem do Ludmi
-Super-przeniosła wzrok na mnie
-A ty?-posłałem jej szeroki uśmiech
-Ja też jestem super-zaśmiała się
-Ej to było nie miłe-klepnąłem ją w ramie
Ludmi nic się nie odzywała.Jej wzrok był skierowany na ekran telewizora.
-O nie znowu ten głupek Zac?On jest wszędzie...-westchnąłem
-To było nie miłe Federico.Rozumiem ,że go nie lubisz ,ale szacunek mógł byś zachować!-krzyknęła na mnie
-Ale ty zawsze ,,Zac to ,Zac tamto''!Ty i Violka macie obsesje na jego punkcie!-odkrzyknąłem
Do pokoju wszedł Marco.Próbował nas przekrzyczeć.Z tego co zrozumiałem to szuka Leona.
-Przynajmniej ja nie obrażam kogoś kogo nie znam!Sam jesteś sławny i wiesz jak to jest!Ludzie znają tylko twoje imię ,a gadają nie stworzone rzeczy na twój temat!-wkurzyła się
-Widział ktoś mój telefon?-do salonu wpadła Fran
Marco cały czas nawijał o tym ,że szuka Leona.Fran szuka telefonu ,a teraz jeszcze przyszła Violka on też coś krzyczała.Cała nasza czwórka wrzeszczała i każdy chciał co innego.Andres pojawił się z nikąd w ręce trzymał latawiec i coś o nim mówił.
-Gdzie jest mój pamiętnik!?Kto go się tykał?!Przysięgam ,że oberwie łapy temu ktosiowi!-krzyczała Violka i wymachiwała rękoma na wszystkie strony
W salonie było strasznie głośno.Dało się słyszeć jakieś pojedyncze wyrazy od co niektórych.
-Zamknijcie się!-przekrzyczał naszą szóstkę Leon
Zapadła cisza.Wszystkie sześć par oczu powędrowało na niego.On gapił się na nas ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Co jest grane?Czego się tak drzecie?-zapytał
Wszyscy wymieniliśmy spojrzenia i w tym samym czasie krzyknęliśmy:
-Obraził Zaca!
-On tylko o Zac'u nawija!
-Naty utknęła w łazience!
-Nie ma mojego pamiętnika!
-Latawiec jest na mnie zły!
-Mój telefon się zgubił!
Leon próbował jakoś zaradzić tej sytuacji.Krzyczał ,żebyśmy się uciszyli i wymachiwał rękoma na wszystkie strony.
-Cicho!-wrzasną zdenerwowany już tym co się dzieje-Fede nie obrażaj Zac'a.Ludmiła nie gadaj tyle o Zac'u.Marco narzędzia są w garażu.Violetta poszukaj u Fede na łóżku.Andres latawiec na ciebie nie może być zły.Fran..-włożył rękę do kieszeni i coś z niej wyciągną-Trzymaj-podał jej telefon
I znowu odpowiedzieliśmy chórem:
-Nie obrażam Zac'a!
-Wcale nie nawijam o nim cały czas!
-Daj klucze od garażu!
-Co mój pamiętnik robi u Fede!?
-On nie chce latać!
-Skąd masz mój telefon!
Leon złapał się za głowę i głośno westchnął.
-Czekaj,czekaj co ty powiedziałeś o Zac'u?Żeby go nie obrażał?-zapytała Ludmi i Violka po chwili ciszy
-Po prostu się nie wydzierajcie...-spojrzał na każdego z nas
*Oczami Fran*
Za jakąś godzinę wszyscy zgłodnieliśmy dlatego postanowiliśmy zamówiliśmy pizze,bo tamta nie była za dobra,no Andresowi smakowała ale dla niego nie smacznego nie smacznego no chyba,że Ludmiła gotuję to wtedy co innego.No więc z tym,że zamawiamy pizze to nie wiemy kto ma zadzwonić do pizzerii ,nikt nie chciał oprócz Fedeona,Andresa i Viomiły* ale jak oni zadzwonią to nie wiadomo co się stanie.
-No dobra ja jestem głodna to kto dzwonić-marudziła Cami
-No ja mogę!-krzyknął Andres
-Nie ty,Fede,Leon,Vilu i Ludmi nie dzwonicie-Marco jeszcze głośniej krzyknął
-Yy-w tym samym czasie powiedzieli wszyscy zaczęliśmy się kłócić no to już powiedziałam,żeby mieć spokój
-No dobra to ja zadzwonię!

Od Autora:
Viomiła* -wymyślone przez nas połączenie imion ( Violetta+Ludmiła=Viomiła ) xD
Fedeon* -wymyślone przez nas połączenie imion ( Leon+Federico=Fedeon )
Następny rozdział postaramy dodać jeszcze w tym tygodniu :)
czytasz=komentujesz=motywujesz 

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 8

*Oczami Violetty*
-No kiedy ta pizza?-marudził Andres
-Poczekaj-powiedział Fede
Razem z Leonem poszedł do kuchni.Pewnie sprawdzić co z tym ubłaganym posiłkiem Andresa.Wrócili po jakichś pięciu minutach.
-Iii?-Ludmi zmarszczyła pytająco brwi
-Już.
-Taaak!Wolność!-krzyknął uradowany Andres
Zerwał się z miejsca i pobiegł szybko do kuchni.Wszyscy wymieniliśmy zdziwione spojrzenia i poszliśmy w jego ślady zanim on wszytko pochłonie.Weszliśmy do kuchni ,a Andres już zabierał się za drogi kawałek.
-Bo się zadławisz-zaśmiała się Cami
-To wtedy mnie uratujecie-odparł z pełną buzią
-Skąd ta pewność?-zapytał Leon
-Wasze życie beze mnie było by nudne-mówił z powagą w głosie mimo ,że całą buzię miał wypchaną pizzą

                                                                        ***

-Dziewczyny otwórzcie te drzwi!-krzyczał Fede
Leon i Fede mieli spać na dworze.Nie zbyt byli do tego przekonani ,więc wszyscy pomogliśmy im wyjść na zewnątrz.Potem pozamykaliśmy wszystkie drzwi i okna w razie jakby wpadł im jakiś głupi pomysł do głowy.
-Dziewczyny!-tym razem krzyknął Leon
Maxi i Marco poszli już na górę do swojego pokoju przygotowywać ''spadającą gwiazdę''.Dziewczyny i Andres zostali ze mną i Ludmi.
-Andres?-razem z dziewczynami przeniosłam wzrok na chłopaka
-To ja!-podniósł jedną rękę do góry
-A może chcesz dołączyć do Fedeona?-zapytałam głupio się uśmiechając
-Co!!?Nie!-wystraszył się-A jak spadająca gwiazda na mnie spodnie!?-mówił z przerażeniem
-Andres spokojnie będą z tobą najodważniejsze dzieci na świecie-pocieszyła go Naty
-Laura?-zapytał zdezorientowany
-Lepiej-uśmiechnęła się głupkowato Ludmi
Cami i Fran chciały go wypchnąć na zewnątrz ,ale on uciekł z krzykiem na górę do chłopaków.Poszłyśmy do salonu i czekaliśmy ,aż chłopaki skończą niespodziankę dla Fedeona.Siedzieliśmy tak bezczynnie aż w końcu ktoś nas zawołał.Poszłyśmy szybko na górę i ujrzałyśmy ręcznie robioną ''spadającą gwiazdę''.
-To co?Idziemy?-zapytał Maxi
-No-wszyscy się zgodziliśmy
Powędrowaliśmy gęsiego do pokoju Fran,Cami i Naty.Otworzyłyśmy drzwi balkonowe i po ciuchu weszliśmy na balkon.Fedeon był w sumie koło nas tyle ,że na ziemi.Znudziło im się proszenie nas o wpuszczenie ich do środka.Teraz leżą i gapią się w gwieździste niebo.
-Teraz?-szepną Marco
Dopiero teraz zauważyła ,że Andres został w środku.Achh no tak ,bo jeszcze gwiazda na niego padnie.I co to by było?
-Już-odszeptała mu Cami
Maxi rzucił kamieniem posypanym złotym,świecącym brokatem.Fedeon coś rozmawiali między sobą ,a po chwili zaczęli piszczeć i krzyczeć jak małe dziewczynki.
-Szybko do środka!-krzyknęłam szeptem
Wszyscy zaczęli pchać się w drzwiach balkonowych.Ledwo co ,ale udało nam się i zamknęliśmy szybko drzwi.Z dołu było słychać jak chłopaki dobijają się do drzwi i coś tam krzyczą.Nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się wszyscy bez wyjątku tarzać ze śmiechu po podłodze.

*Następnego dnia ,godz.06:58*
Czułam jak łóżko na którym właśnie się znajduje całe się trzęsie.Kto śmie zakłócać mój sen!?Leniwie przetarłam oczy i je po woli otworzyła.Po naszym-moim i Ludmi-łóżku skakał rozbawiony Leon.Czy on ogłupiał.Przekręciłam głowę w prawą stronę.Ludmiła spała jak zabita.Nawet nie obudziły ją te wstrząsy spowodowane przez Verdasa.Spojrzałam na niego zdenerwowana.O proszę..!Tak zajęty swoją zabawą ,że nawet nie zauważył ,że wstałam.
-Już?Skończyłeś?-wymamrotałam leniwie zamykając oczy i kładąc się na prawym boku
-Ruszaj się!Dzisiaj miałem cię uczyć jeździć samochodem-przypomniał radośnie
-To ty serio mówiłeś?-zdziwiłam się otwierając oczy
-Tak ,więc się róż ,boo..-nie dokończył tylko ponownie zaczął skakać po łóżku.Jeju Ludmi serio?Nic nie czujesz jak on skacze ci centralnie po nogach!?
-Nie,nie proszę nie!Skończy już skakać!-krzyknęłam płaczliwym ,a zarazem śpiącym i zdenerwowanym głosem
-No to chodź..-mówił cały czas skacząc
-Ale nie o..-spojrzałam na zegarek-Nie o 7 rano!-oburzyłam się
-Okej sama tego chciałaś-spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem
Zrobiłam pytającą minę ,a o on stał na łóżku patrząc się to na mnie ,to na śpiącą Ludmiłę.
-Chłooopaki!-wrzasną strasznie głośno ,aż mnie uszy zabolały.
Skrzywiłam się i zatkałam uszy.Wtem do pokoju wbiegł Federico,Andres i Marco z ogromnymi miskami wypełnionym wodą po brzegi.Marco i Fede wylali na nas całą ciecz ,a Ludmi aż zerwała się spod kołdry.Ja stanęłam na łóżku i założyłam ręce ,bo mi było zimno.Woda nie należała do najcieplejszych.Była strasznie lodowata.
-Andres..a ty zamierzasz stać tak z tą miską?-zapytał Leon cały czas stojąc na brzegu łóżka
Andres spojrzał na miskę i rzucił nią.Tak ,dobrze słłyszeliście.Andres rzucił miską!Woda lała się z niej ,gdy ta był jeszcze w powietrzu.Miska walnęła w Ludmiłe i zawiesiła się na jej głowie zakrywając jej twarz.
-Ał..moja głowa-jęknłęa
Wszyscy wybuchli śmiech em.To było dobre!Hahaha!
-Do twarzy ci w tym-mówił przez śmiech Leon
-Zazdrościsz ,bo wyglądam tysiąc razy lepiej niż ty nawet z tą miską na głowie?-odpyskowała
Wszyscy się znowu zaśmiali ,a Leon udał obrażonego.
-A ty zamierzasz w tym tak stać?-zdziwił się Marco
-Tak ,bo na stówę cały makijaż mi się teraz rozmazał po całej twarzy-miska zagłuszała jej głos
-Robisz na noc makijaż?-zdziwił się jeszcze bardziej
-Wczoraj nie zmyłam!-krzyknęła i podniosła ręce w geście obronnym
-To może ja pomogę ci dojść do łazienki?-zaproponowałam jej ze śmiechem
Ludmiła pokiwała twierdząco głową.Chwyciłam ją za ramiona od tyłu i nią ''sterowałam''.Wyszliśmy na korytarz i mijając pokój Maxiego i Marco doszliśmy do łazienki.Ludmiła weszła tam i zaczęła robić pożądek ze swoją twarzą.

                                                                   ***

-Zac będzie w...
-Jeju..znowu-Maxi przerwał Ludmi
-Są dwa typy ludzi..Ci co lubią Zac'a i ci co nie mają gustu-mówiłam z miną jakbym myślała
-O chłopaki!Patrzcie zaliczacie się do bezguści!-zaśmiała się złośliwie blondynka
Przybiłyśmy
- No to Zac będzie miał wywiad za godzinę-tym razem blondynce nikt nie przerwał
- Przykro mi Leon , ale  przekładamy "naukę jazdy "-uśmiechnęłam się
-No co ty ja cię dzisiaj nauczę -mówił Leon gdy Fede mu przerwał
- Życzę powodzenia- przewrócił oczami a Violetta walnęła go w ramię
- Tak jak mówiłem nauczę cię jak chcesz to obejrz sobie tego Zacusia a jak skończysz to wtedy jedziemy-tłumaczył Verdas.
-Czekaj jak nazwałeś mojego męża?-zapytała się Ludmiła
-Kogo?-Fede zrobił dziwną mine
- Jej męża!!!-Andres krzyknął do ucha Federico .Wszyscy spojrzeliśmy na Andresa
- No co nie usłyszał-poruszył ramionami
*Oczami Ludmiły*
Po obejrzeniu najlepszego wywiadu na świecie Violka i  Leon pojechali i raczej wątpię , żeby nic nie zepsuli wkońcu Viola prowadzi . Fran poszła na spacer . Fede gadał z Laurą przez telefon ona chce ze wszytkimi gadać tylko nie ze mną ,a tak serio to boję się co ona mu tam nagadała  . Moje rozmyślenia przerwała Naty
-Marco?-widać było , że coś chciała .
- Polo!-krzyknął Andres czesem myśle , że zamiat stawać się mądrzejszy to jest coraz głupszy
*Oczami Leona*
Z Vilu jeździmy naprawdę długo no dobra 15 min. ale jak ona jest za kierownicą to to jest jak wieczność!
-Po co  przyśpieszasz!-krzyknąłem
-A co cie to?!-teraz to przesadziła!
-Bo jestem twoim nauczycielem-podniosłem dumnie głowę
-Co?!-krzyknęła jeszcze głośniej zaczęliśmy się kłócić nie zauwrzyliśmy , że Violka wiechała w błoto wyszliśmy z samochodu i weszliśmy na dach , ponieważ Violka się bała , że zaraz jakaś żaba wyskoczy z zza krzaków
-No zrób coś!- krzyknęła
-No ale co!-przez to że krzyknąłem spadłem z samochodu prosto w błoto.Violetta zamiast mi pomóc to się śmieje
-Pomożesz?-uśmiechnąłem się
-Nie-powiedziała przez śmiech
-No Violka no!-przewróciłem oczami.
-No spoko ,spoko-padła mi rękę ja ją pociągnąłem do siebie spadła z auta
-Nadal ci jest do śmiechu?-zapytałem ona pokiwała głową na tak i wzięła do ręki błoto i wtarła mi w twarz od tamtej pory zaczęliśmy "Wojnę błotną"
*Oczami Fran*
Chodziłam po parku bez celu gdy nagle jakiś chłopak na mnie wpadł ja upadłam na ziemie on tylko stał i się śmiał .
-Nie spytasz czy wszystko ok-zapytałam z miną jakbym miała zaraz go zabić.
-Wszystko ok?-zapytał obojętnie.
-Nie interesuj się!-wrzasnęłam na niego on się tylko uśmiechnął.
-A tak zmieniając temat to Diego jestem-wyciągnął do mnie rękę by mi pomóc
-Fran dla ciebie Francesca-uśmiechnęłam się chytrzę.
*Oczami Leona*
Gdy przestaliśmy naszą "wojnę" postanowiłem zadzwonić do Fede , żeby po nas przyjechał ,bo raczej moim samochodem nie przyjedziemy .Gdy skończyłem rozmowę usiadłem obok Violki.
-I co przyjedzie?-zapytała po chwili ciszy.
-Tak...z Ludmi , żebyś miła z kim pogadać-powiedziałem-widzisz jak się o ciebie troszczę chyba mi się coś za to należy
-Co znowu chcesz?
-Dzisiaj wieczorem macie ten koncert Zac'a tak?-pokiwała głową-o tej samej godzinie jest mecz i...- nie kończyłem bo ona mi przerwała
- Nie nie nie i nie , z tego co wiem to jest jeszcze drugi telewizor
- Tak ale tamten czasami się zacina i jest w piwnicy a w do piwnicy raczej nie wejdziecie z dziewczynami co nie?-tłumaczyłem.
-Sorry nie -kiwała głową naszą rozmowę przerwał nam dziwięk otwierających się drzwi samochodu.
-Masz coś tu-Fede wskazał na moją twarz całą w błocie
-No co ty nie powiesz-powiedziałem sarkastycznie
*Oczami Federico*
Kiedy dotarliśmy do domu do meczu została godzina poszedłem z Leonem do kuchni i Zobaczyliśmy Andresa.
-Andres co ty znowu robisz?-zapytał mój przyjaciel
-Szukam szczęścia- Andres się odwrócił
-Po pierwsze znowu ? A po drugie w lodówce?-zapytałem zdziwiony
-Po pierwsze tak, a po drugie gdzieś musi być.

Od Autora:
Przepraszamy za błędy. ;)
czytasz=komentujesz=motywujesz

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 7

*Oczami Leona*
O 16 jedziemy na wieś do mojej cioci.Tak się składa ,że jej nie będzie przez dwa miesiące.Postanowiłem ,więc ,że pojadę razem z przyjaciół tam trochę odpocząć.Dwa tygodnie wolności dobrze nam zrobią.Zero nadopiekuńczych rodziców ,zero szkoły.Będzie mega ,a w dodatku cały czas będzie Violetta! W sumie i tak codziennie się widzimy.
Zszedłem na dół z walizką i postawiłem ją przy wyjściu.Wszedłem do kuchni.Zajrzałem do lodówki i wyciągnąłem z niej truskawki i bitą śmietanę.Na truskawkę wziąłem trochę śmietany.
-Leon!Nie!
Ktoś krzyknął i wywalił mi z ręki mój przysmak.Spojrzałem na osóbkę ,która zakłóciła moje śniadanie.Ludmiła? Aaa no tak.Pewnie wszyscy już się zjechali.A ja nadal jestem głodny!
-Leon nie pamiętasz ,że masz uczulenie na truskawki!-krzyknęła na mnie blondynka
A no tak!Rzeczywiście.Mam to głupie uczulenie.Ale jedna chyba by nie zaszkodziła?
-Ty moja bohaterko-pokazałem sztuczny uśmiech i zapchałem buzię bitą śmietaną.
-Dobra.Chodź ,bo wszyscy czekają.
Ludmiła wyszła z kuchni i zapewne poszła na dwór przed dom.Zrobiłem to samo i po chwili stałem już z walizką na schodach.
-Leon idziesz ,czy nie!?-niecierpliwił się Maxi
-No idę ,idę-westchnąłem i podszedłem do grupki przyjaciół.
-Jedziemy?-zapytała Violetta
-Noo..-wszyscy się zgodzili i zapakowaliśmy się do dwóch samochodów.W jednym ja,Fede,Ludmi,Viola,Andres ,a w drugim Marco,Maxi,Naty,Camila i Fran.My jechaliśmy pierwsi ,a tuż za nami oni.

*Na miejscu godz. 23:00*
-Ej Leon lodówka jest pusta-wyżaliła się Fran
-Przeżyjesz do jutra-odparł Fede
-Nie.Trzeba iść do sklepu-zarządziła Ludmi
-Ale to jest z pół godziny drogi-poinformowałem ich
Dziewczyny wysyłały sobie jakieś dziwne spojrzenia.Co one kombinują?
-Leon ,a może weźmiesz sobie Fede i pójdziecie na romantyczny spacer do sklepu?-uśmiechnęła się wspaniałomyślna Violka
-Nie dzięki-zaprzeczyłem
-Ale my tu umrzemy z głodu!-krzyknęła Naty
-Ej spokojnie ,nie unoś się tak-zaśmiał się Marco
-Idziecie do sklepu albo śpicie na dworze-zarządziła Violka
-Co mamy kupić?-zapytał posłusznie Fede
Wszyscy dobrze wiemy ,że jak dziewczyny coś mówią to serio potem mogą nas zamknąć na noc na dworze.Powiedziały nam co kupić i poszliśmy do tego sklepu.

*Oczami Violetty*
Oglądaliśmy ,,X-Factor''.Ten odcinek co z chłopków zrobili zespół ..i tak powstało One direction!Wszyscy usnęli pod sam koniec.No oprócz mnie i szalonej blondi.Z nudów poszłyśmy do naszego nowego tymczasowego pokoju.Fede i Leon jak poszli ,tak ich nie ma.Trochę się zaczynam bać.Poszli już jakieś 3 może 4 godziny temu.
-Ludmiła jak myślisz gdzie oni są?-zapytałam
-O czym ty mówisz?-zapytała nic nie rozumiejąc
-No nasz Fedeon-wyjaśniłam
-Pewnie na komisariacie.Drażnili się z wiewiórką i ona posądziła ich o kradzierz orzecha-zaśmiała się
-Ogarnij się! Może im się coś stało..-przemawiałam jej rozsądku
-Tak wiewiórka sprzedała im kopniaka-.......a ta cały czas swoje!
-Ughh-warknęłam
-Ty się tak martwisz O Fede czy nie może ,a raczej na pewno o Leon?-zapytała mniej więcej poważnie
-Zadzwoń do Federico i zapytaj się gdzie są-rozkazałam
-Do Federico czy do Leona?-zapytała poruszając brwiami w górę i w dół
-Ludmiła!-wrzasnęłam i rzuciłam w nią poduszką
-No już,już-westchnęła
Wstała niechętnie z łóżka i podeszła do komody.Wzięła swój telefon i wybrała numer do Federico inaczej mówiąc jej osobistego Zaca Efrona.
-I co odebrał?I co mówi?Jest z nim...eee wiewiórka?-blondynka nic nie odpowiadała-Ludmiła!
-Nie!Jak tylko Efron wróci to mu zęby wybiję!Co za człowiek...-westchnęła mówiąc wszystko na jednym wdechu
-Co jaki Efron?....a no tak Federico-walnęłam się ręką w czoło

*6 rano*
 Chłopaków nadal nie ma.Wszyscy jeszcze śpią ,a ja i Ludmiła cały czas byłyśmy na nogach.Nawet na chwilę nie zamknęłyśmy oczu.Myślałyśmy ,że oni zaraz przyjdą ,ale niestety nie doczekaliśmy się tego.Zeszłyśmy na dół do kuchni na śniadanie.Jakie śniadanie? Musimy czekać aż ta dwójka wróci z tego sklepu.O ile w ogóle wrócą..
-Jesteśmy!
Po domu rozniósł się tak wyczekiwany przez nas głos.Pobiegłyśmy szybko do wejścia głównego w tym domu.Zastałyśmy tam rozbawionych chłopaków.
-Dzwoniłam do ciebie-zaczęła Ludmiła kierując te słowa do Fede
-I co odebrałem?-zapytał jak ,gdyby nigdy nic
Za nami rozbrzmiał głośny śmiech.Odwróciłam się i zobaczyłam Fran,Maxi i Cami.Okej muszę przyznać to było głupie ,ale to nie oni prze siedzieli całą noc czekając na tą dwójkę pajaców.
-Jestem głodny-odezwał się Leon
Koło niego przechodził Andres.Pewnie nszedł do kuchni.Zatrzymał się na przeciwko Leona i położył mu rękę na ramieniu.
-To mało powiedziane.Jesteś niczym Zac Efron-zabrał rękę i poszedł gdzieś sobie.My ,mianowicie dziewczyny zaczęłyśmy głośno piszczeć.
-Ktoś go zrozumiał?-zapytał Maxi wskazując na drzwi za którymi zniknął Andres
Wszyscy pokiwaliśmy Przecząco głowami.Na twarzy Leona pojawił się szeroki uśmiech.Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco.
-No co?Jestem niczym Zac Efron.Dziewczyny na mnie lecą-odparł dumny
-A zwłaszcza pewna sobie osoba ,której imię zaczyna się na literkę ,,V''-zaśmiała się Ludmiła patrząc to na mnie ,to na Leona
-A gdzie zakupy?-upomniała ich Fran
-W sklepie na półce-powiedział dumny Fede
-Ale to nie nasza wina.Poszliśmy ,ale było zamkniętę.Czekaliśmy długo ,ale potem niechcący usnęliśmy na ławce przed sklepem.Jakąś godzinę temu obudziła nas pytając czy jesteśmy bezdomni i czy może nam jakoś pomóc.Wracając zaatawokała nas wiewiórka..-razem z Ludmi przerwałam mu głośnym śmiechem
-Z czego tak rżycie?-zdziwił się Fede
-Z niczego...mówcie dalej
-No i to chyba będzie tyle-westchną Leon
-Federico podejdź tu-blondynka wskazała na miejsce obok siebie.Chłopak ze zdziwieniem wykonał jej polecenie i po chwili stał już koło niej.
-Chuchnij-rozkazała
-Po co?-zdziwił się jeszcze bardziej
-Chuchnij-powtórzyła
-Ale po c...
-Chuchnij powiedziała-przerwała mu
Federico już nic nie powiedział tylko chuchnął Ludmile w twarz zgodnie z jej rozkazem.Wszyscy przyglądaliśmy się całej tej sytuacji chyba jeszcze bardziej zdziwieni jak Fede.
-Okej już nie ważne-oznajmiła Ludmiła
-Okej? 
*Oczami Fran *
Leon zaproponował nam  piknik na łące wszyscy się zgodziliśmy ja z dziewczynami  przygotowałyśmy jedzenie ,chłopaki zajęli się resztą.Na miejsce dotarliśmy samochodami podzieliliśmy się tak jak wcześniej . Kiedy dotarliśmy na miejsce rozłożyliśmy koc i jedzenie.
Do mnie i do Naty z którą coraz lepiej się dogadywałam podeszedł Leon i Fedemiła  .
- Niedługo urodziny Violetty trzeba coś wymyślić - powiedziała Ludmi trzymając za rękę Fede .
- No to może ...- Naty chciała coś powiedzieć ale podeszła do nas Viola
- Hej o czym plotkujecie - zapytała z ogromnym uśmiechem na buźce
- A o niczym/o zawodach/o Zac'u -odpowiedziała trójka przyjaciół w tym samym czasie
-Ahamm...nie wnikam-popatrzyła na nas wszystkich marszcząc ze zdziwienia brwi
- Idziecie porobić sobie zdjęcia?-zaproponowała Ludmiła
- To wy róbcie te zdjęcia a ja z Leonem poszukam Andresa -odparł Fede po czym poszedł z Leonem w przeciwną tronę
*Oczami Federico*
Szliśmy baz celu tak z 15 min. gdy nagle zobaczyliśmy Andresa siedzącego tyłem rwąc koniczynę i rzucając ją za siebie .
-Andres co ty robisz? - zapytał zdziwiony Leon
Andres odwrócił się i popatrzył na nas dłuższą chwilę.
-Szukam szczęścia-powiedział poważnie i wrócił do swojego zajęcia
 Spojrzałem na Leona z miną typu WTF.Na jego twarzy też malowało się zdziwienie.Popatrzyliśmy sobie w oczy i wybuchliśmy śmiechem.Andres nie zwracał na nas uwagi ,a my jak idioci zwijaliśmy się ze śmiechu po trawie.
*Oczami Violetty*
Po naszej sesji zdjęciowej postanowiliśmy wrócić na miejsce.Wzyscy już tam byli.Andres znalazł się po poszukiwaniach Fedeona.Siedział i wcinał ciastka z czekoladą.
- I jak wyszły zdjęcia?-zapytał Leon ,gdzy siedzieliśmy już na kocu
- Jeszcze nie oglądałyśmy - powiedziała uśmiechnięta Fran
- No to teraz obejrzymy - powiedział Fede  siadając koło Ludmi-Włącz aparat-rozkazał blondynce ,a ta posłusznie wykonała jego polecenie
-O Leon coś dla ciebie-zaśmiał się Fede i wskazał na moje zdjęcie

( Wyobraźcie sobie ,że tam ,gdzie jest Lara to Naty ;D ) 



-O to jest fajne!-krzyknęła ucieszona Cami
-O Viola patrz jakie cudne!-Ludmi szturchnęła mnie w ramie i wskazała na nasze wspólne zdjęcie
-Oo mam nową tapetę na telefon!-zaśmiałam się

 


-Co ty Violka!?Zjeść ją chciała?-skrzywił się Andre
-Tak.Chciałam.Niestety nie mogłam ,bo Fede by mnie zabił-udałam obrażoną
-Spokojnie Violu Leon by cię obronił-Fede położył chłopakowi rękę na ramieniu

*Oczami Ludmiły*
Kiedy wracaliśmy w samochodzie jeszcze raz oglądałyśmy z Violą zdjęcia nagle Federico wyrwał mi aparat
- Choć zrobimy sobie zdjęcie - powiedział włączając aparat
-Po co ? - zapytałam zdziwiona
- Oj Ludmiła on jest zazdrosny , że masz z nami zdjęcia a z nim nie - powiedziała Violetta śmiejąc się
- Nie jestem zazdrosny chce mieć zdjęcie z moją dziewczynom nie mogę ? - bronił się Fede ale ja i tak wiedziałam , że jest trochę zazdrosny
- No dobra niech ci będzie - uśmiechneła się  Viola
-  Uśmiech - powiedział Federico robiąc zdjęcie .
-A teraz oddawaj aparat - rozkazałam
-Violka jutro nauczę cię jeździć autem - powiedział Leon kierując samochodem
- Fajnie było was znać - powiedział mój chłopak kładąc rękę na ramie Violetty
- Po pierwsze tak żle to ja nie jeżdże , a po drugie zabieraj tą rękę .- powiedziała Viola
- Tak ,jesteś mistrzynią rajdów samochodowych- powiedział sarkastycznie
- Jesteśmy - powiedział Leon wszyscy wyszli oprócz Andesa , który usnął musiał być naprawdę śpiący ponieważ jechaliśmy tylko 10 min.
- Obudzimy go - zapytała moja przyjaciółka
- No i nawet wiem jak - Leon podszedł i otworzył drzwi od samochodu Andres wypadł z auta ja z Violą zaczełam się śmiać .
- Mówiłem żebyś zapiął pasy - krzyknął przyszły chłopak Violetty  do ucha naszego przyjaciela
*Oczami Violetta*
*Wieczorem*
Siedzieliśmy w pokoju Fede i Leona  panowała ogromna cisza słychać było jak Leon coś robił na laptopie
-Dzisiaj jest dzień spadających gwiazd  - rzekł Leon
-Czyli dzisiaj śpicie na dworze - zapytałam patrząc na Fedeona  miałam nadzieje , że się zgodzą , bo ja i Ludmiła mamy pewien plan .
- Nie wiem - Powiedział Fede
- Oj no weźcie będziecie sobie patrzyć na gwiazd jak spadają to jest tylko raz do roku a za rok nie wiadomo czy będzie taka dobra pogoda jak dzisiaj i..- Ludmiła próbowała ich przekonać gdy nagle Leon jej przeszkodził
-No dobra będziemy tam spać tylko  nie gadaj tyle
Ludmiła udała oburzoną i próbowała wyjść , ale Fede ją przeciągnął do siebie tak żeby usiadła mu na kolanach
- No co ty robisz - zapytała Ludmi
- Ty na mnie usiadłaś - wszyscy zaczęliśmy się śmiać co się wydarzało coraz częściej
- Dobra ja z dziewczynami musimy iść , bo zaraz jest nasz ulubiony serial z ...-nie było dane jej dokończyć
-Zac'em Efronem -chłopcy głośno westchnęli
-A ty nikomu ie dajesz dojść do słowa - powiedziałam z poważną miną . Verdas chciał coś powiedzieć ale przeszkodził mu dzwoniący telefon Ludmi
- Hallo ?
-Violetta to do ciebie - Co ? to dlaczego nie zadzwonił do mnie ? wziełam telefon i okazało się , że to Laura i wszystko jasne . Gadała coś o jakiejś koleżance , która zabrała jej piórnik  czy coś takiego nagle się ocknęłam i popatrzyłam na zegarek została minuta do serialu , więc szybko pobiegłam do salonu dziewczyny już tam czekały ja szybko się rozłączyłam i siadłam obok dziewczyn .
*Oczami Leona*
Kiedy dziewczyny już obejrzały "ich serial " postanowiliśmy upiec pizze.Ludmiła siedziała na blacie i bawiła się telefonem.
- Ludmiła może zamiast robić te głupie zdjęcia to nam pomożesz?-zapytałem z powagą
- Poradzicie sobie sami ! - odpowiedziała obojętnie- A po za tym Violettcie to nie przeszkadza-dodała szybko
- Bo ona też nic nie rob!- krzyknąłem wskazując na dziewczynę siedzącą obok Ludmiły
Ludmiła nachyliła się do Violki i coś jej szeptała.Ona pokiwała głową ,że rozumie i zeskoczyła z blatu.O proszę czyżby zmądrzała?

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 6

*Oczami Leona*
Od godziny siedzimy i oglądamy bajki ,które wybrała Laura.Teraz leci ,,Barbie księżniczka i piosenkarka''.Nie jast takie złe jak myślałem.Nie rozumiem o co w tym chodzi.Cały czas gadam z Fede i Andresem o jakichś bzdetach.Ludmiłe i Violke chyba wciągnęła ta bajka.Zapatrzone są jak w obrazek.A podobno to my jesteśmy dziecinni..heh bzdura.
-Dziewczyny dom się pali!-wrzasną Andres
Sprawdzaliśmy czy one w ogóle zareagują.Nic.Zero reakcji.Teraz Fede:
-Aaaa aligator odgryzł mi nogę!
Nic ,nawet nie spojrzały.Serio? Takie to interesujące? Trzeba dać im smoczek i zmienić pieluchę.Okej teraz moja kolej.Pokaże im jak to się robi.
-Aaa..Zac Efron!-wrzasnąłem i wskazałem na drzwi ,żeby było wiarygodnie
Dziewczyny jak poparzone zeskoczyły z kanapy.Krzyczały z radości.Po chwili jednak na ich twarzach pojawił się grymas.
-Mistrzu ze mnie-powiedziałem dumnie i podparłem ręce na biodrach
-Ha.ha.ha ,ale śmieszne-skrzywiła się Ludmiła
Dziewczyny wróciły do oglądania.Znudziło nam się dokuczanie im.Dziwne nie? Zajęliśmy się rozmową.Próbowałem wyciągnąć od Fede jak poszła mu rozmowa z Ludmiłą.Andres jak zwykle nic nie kumał.
-No rozmawialiśmy ..i-wyszeptał tak ,żeby słyszała to nasza trójka i szeroko się uśmiechną.To musi znaczyć ,,Tak''.
-ii..?-nalegałem
Fede kiwał głową w górę i w dół.Spojrzałem na niego pytająco.Andres już całkowicie nic nie ogarniał.Federico spojrzał kontem oka na zapatrzone w telewizor dziewczyny.
-Jesteście razem?-zapytałem patrząc się w to samo miejsce ,gdzie brunet
Fede znowu kiwał głową w górę i w dół.Uśmiechnąłem się jak głupi i stanąłem zasłaniając wszystkim telewizor.
-Odsłoń-oburzyła się mała dziewczynka
-Gratuluję!-wrzasnąłem.Złapałem Fede i Ludmi za ręce.Kazałem im stać na środku salonu.
-Leon co ci odbija?-zdziwiła się blondynka
-Dołączam się do pytania-oznajmiła Violetta razem z Fede i Andresem
-A teraz ogłaszam was mężem i żoną-Leon nie zwracał uwagi na nasze wcześniejsze pytanie-Możecie się pocałować.
Violce opadła szczęka.Patrzyła na naszą Fedemiłe.
-Jesteście JUŻ razem-podkreśliła jedno słowo i zaczęła skakać i śpiewać w okół blondynki i Fede.Przyłączyła się do niej Laura ,a po chwili ja  i Andres.Skakaliśmy w okół nich z nogi na nogę i śpiewaliśmy:
-Zakochana  para!Zakochana para!Zakochana para!A kto?Ludmi i Fedzio!
*Oczami Violetty*
Było już dość późno.Ludmiła zaproponowała ,żebyśmy zostali u niej na noc.Rodzice blondynki zgodzili się bez żadnego ,,ale''.Mój tata o dziwo  też.Jutro idziemy to Studio.Trzeba iść wcześnie spać.Niestety w ogóle się na to nie zanosi.Chłopaki cały czas się wygłupiali i walili głupimi tekstami.Próbowałyśmy ich przywrócić do równowagi.
-Ogarnijcie się!-wrzasnęłam na rozbawioną trójkę chłopaków
-Idźcie już spać!-dodała Ludmiła
-Dobrze mamusiu..-Leon zrobił minę zbitego szczeniaka
Wyszli z pokoju Ludmiły i poszli do salonu.Tam mieli spać.Zostałam sama z blondynką w pokoju.W końcu spokój.Iiii...możemy pogadać.
-Kiedy zamierzałaś mi o tym powiedzieć?-zapytałam nie jasno
-Hmmm?-zdziwiła się blondynka
-O tobie i o Fede-wyjaśniłam
-No wiesz jesteśmy ze sobą dopiero jakieś 3 może 4 godziny-zaśmiała się
-W sumie racja-także się zaśmiałam-No ,ale i tak dowiedziałam się od Leona ,a nie od ciebie-udałam obrażoną
-Bo się wydarł na cały dom-usprawiedliwiała się
-Przecież żartuję-zaśmiałam się-Dobra idziemy spać?-zapytałam ziewając
-No ,najwyższy czas-powtórzyła mój gest Ludmiła
*Rano*
Obudziły mnie promienie słońca przedzierające się przez oko.Przeniosłam się do pozycji siedzącej.Rozciągnęłam się i rozejrzałam po pokoju Ludmiły.Spojrzałam na miejsce obok mnie.Nie było tam blondynki.Po chwili zagadka się rozwiązła.Ludmi weszła do pokoju i od razu skierowała się do ogromnej szafy.Wyciągnęła z niej ciuchy ,podała mi koszulkę i różową spódniczkę.Ubrałam się w to.
-Która godzina?-zapytałam
-8:32-oznajmiła
-To idziemy sprawdzić czy chłopaki wstali?-znów zapytałam
-Okej.
Wstaliśmy i poszliśmy na dół. Leon i Fede już wstali byli w kuchni z Laurą i robili śniadanie . Dziewczynka siedziała na blacie .
- A gdzie Andres - Zapytał Ludmi
-Zaraz go obudzimy - Fede podszedł do blondynki i pocałował ją w policzek .
*Oczami Ludmi *
 Gdy już byliśmy w studio wszedł Antonio .
-Dzień Dobry - powiedzieliśmy chórem
- Dzień dobry mam dla was ważną informacje macie jeszcze miesiąc wakacji z powodów wyjazdu nauczycieli .- powiedział
- A co z konkursem - Viola zapytała
- Jest przełożony- odpowiedział -możecie się rozejść- dodał
Pół godziny później byliśmy w resto .
- Co dzisiaj możemy porobić- powiedziała znudzona Violetta
-Może pójdziemy do kina -zaproponował Leon
- A na co pójdziemy?-zapytał Fede
- ,, High school musical - Ostatnia klasa "- krzyknęłam razem z Vilu
-Co?!Nie!-oburzył się Leon
-Dlaczego?-nie odpuszczała Violka-Jeszcze nie dawno sam byś chciał na to iść ,a teraz co się stało?
-Nie ma zamiaru oglądać tego lalusia-założył rękę na rękę i zrobił niezadowoloną minę
-Idziemy na to i koniec kropka-wtrąciłam się
Jeszcze trochę i znaleźlibyśmy się na ostrym dyżurze.To znaczy Leon by się tam znalazł.Violka zrobi ,że tak czy siak pójdziemy na HSM.
-Fede ,a ty?-brunetka zwróciła się do chłopaka siedzącego obok mnie
-Hmm?-nie zrozumiał-Co ja?
-No czy ty chcesz iść na HSM-uśmiechnęła się-Czy może raczej nie?-posłała mu wzrok jakby miała o zabić
-Ja......yy-jąkał
Serio Fede?Serio? Boisz się Violki? HaHaHa mój ty bohaterze!
-Czyli się zgadzasz-nie dała mu dokończyć Violetta
-Federico ,weź się  garść!-krzyknął Leon
Goście Resto spojrzeli na nas trochę zdziwieni i lekko zainteresowani co jest grane.Leon ty to lubisz być w centrum uwagi!Ale siara....
-Ja się jej boję-wyszeptał Leonowi na ucho ,ale coś mu nie wyszło ,ba ja jak i zarówno Viola usłyszałyśmy to.Violka się zaśmiała ,a Leon głośno westchną.Jak oni do siebie pasują...
-No ruszcie się idziemy do kina!
Violetta wstała od stolika.Wszyscy bez większego zastanowienia poszliśmy w jej ślady.Wyszliśmy z Resto i od razu poszliśmy do kina.Chłopaki próbowali nas nie jednokrotnie odwieść od tego pomysłu ,ale Violka od razu wkraczała do akcji.Fede groziła ,że wygada jego jakąś tajemnicę ,a Leonowi......hmm no właśnie co ona nagadała Leonowi?
Zajęliśmy swoje miejsca na ogromnej sali.Siedzieliśmy w takiej kolejności : Ja,Fede,Leon,Viola.Chłopaki siedzieli między nami ,bo gadali nam ,że uciekną z tego filmu.
-Ej ,mogę iś.....
-Nie!-przerwała mu stanowczo Violetta
-Ale....
-Nie i nawet nie próbujcie.Nie przechytrzycie nas-westchnęła Violetta i usadziła się wygodnie na fotelu
Bawiło mnie zachowanie chłopaków i przede wszystkim Violetty.Nigdy nie była taka stanowcza i zawzięta.Może to i dobrze? W końcu chłopaki siedzą z nami w kinie i zaraz będziemy oglądać HSM!
-Aaaa cicho!-wydarła się na całą salę
No jejku czy ona i Leon mają zamiar nas dzisiaj ośmieszyć w każdym publicznym miejscu?
-Ludmi?-usłyszałam głos Fede co sprawiło ,że odruchowo odwróciłam się w jego stronę
-Nie teraz-odpowiedziałam-Aaa Zac Efron!-krzyknęłam radośnie ,gdy na ekranie pojawił się mój przyszły mąż.
-Pff ja jestem przystojniejszy-prychną Fede
-Wiadomo-powiedziałam do niego po czym odkręciłam głowę w drugą stronę-Chyba w snach-wyszeptałam
-Co tam bełkoczesz?-zapytał nie zainteresowany filmem Fede
-Nic ,Nic...oglądaj.
Przez jaki czas już nic nie gadali.Może zainteresowali się fabułą filmu? Jeżeli tak to muszę podziękować Violce.
-Chłopaki ,a wy gdzie?-złapałam za nadgarstek Federico ,żeby go zatrzymać
-Yyy....do łazienki-zadowolił się ze swojej odpowiedzi Leon
-Siadajcie-rozkazała im Violetta
-No ,ale-zaczął Fede
-Okej sami się o to prosiliście-westchnęła Violka
Taaak! Czas na plan B! Planowałyśmy to z Violą przez całą drogę do kina.
Ja pociągnęłam Federico na fotel.On był trochę zdziwiony.Leon jeszcze siedział ,więc Viola postanowiła szybko jakoś zareagować.Usiadła mu na kolana.Okej teraz to nawet mnie trochę zaskoczyło.Ja wzięłam na Fede nogi.I zostali uziemieni.Widziałam jak Leon próbuje powstrzymać szeroki uśmiech ,który stopniowo wkradał mu się na twarz.

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 5

*Oczami Ludmiły*
Otworzyły się drzwi do domu.W wejściu stał Andres.Co on tu robi? Oby tego nie widział.
Andres włożył ręce do kieszeni i zaczął gwizdać i rozglądać się po domu.Wyciągnął jedną rękę z kieszeni zgasił światło w pomieszczeniu i szybko wybiegł.Głupek.
Wpatrywałam się w drzwi ,którymi wybiegł nasz przyjaciel.Nim się obejrzałam Fede pocałował
mnie.Chwila..co?! POCAŁOWAŁ MNIE!!!Nadal wpatrywałam się w drzwi.Przetwarzałem w głowie zdarzenie sprzed kilku sekund.Jejku to na prawdę się stało czy to tylko moja wyobraźnia dała o sobie znać?
-Ludmi ,wszystko okej?-zapytał troskliwie
-Ta...tak-nie mogłam już powstrzymywać uśmiechu.I stało się...uśmiechałam się jak głupia od ucha do ucha.
Do domu wrócił Andres w towarzystwie Leona i Violki.
-Co wy robicie?-zapytał podejrzliwie Leon
Dopiero teraz zauważyłam ,że cały czas leżeliśmy na podłodze bardzo blisko siebie.Szybko od siebie odskoczyliśmy.
-Uuuuu.. co wy tu wyprawiacie?-Violka zaśmiała się robiąc dziwną minę
Ona chyba za dużo czasu spędza z Leonem.
-Nie wyobrażaj sobie za dużo-Fede popatrzył na brunetkę i postukał sobie palcem w czoło.Dziewczyna wzruszyła ramionami i zaśmiała się.
*Oczami Violetty*
Niech nawet nie próbuje przede mną coś ukryć.Wyciągnę to z niej za wszelką cenę.Tu musiało coś się wydarzyć naszym przybyciem.Tylko co?
-Violetta!
Po schodach zbiegła siostrzyczka Ludmiły.Wskoczyła mi w ramiona.Zakręciłam ja wokół mojej osi.Laura się zaśmiała swoim słodkim głosikiem.Odstawiłam ją na podłogę ,po czym dostałam od niej buziaka w policzek.Mówiłam już ,że ona jest strasznie słodka?
-Robię się zazdrosna-zaśmiała się Ludmiła podnosząc się z podłogi.Fede zrobił to samo.Rozsiedliśmy się w salonie.Do salonu wróciła mała podobizny Ludmi.W rączkach trzymała jakieś duże pudełko z grą.O ile się nie mylę to Twister.
-Zagracie ze mną?-dziewczynka zrobiła słodkie oczka
-Jeszcze pytasz!Uwielbiam tą grę!-Leon i Fede wrzasnęli obydwoje i rzucili się na Laurę.Rozłożyli grę na podłodze w salonie i graliśmy.To znaczy ta czwórka dzieci pod naszą opieką.
-Andres..lewa ręka na czerwony-zakręciła Ludmiła.Czekaliśmy ,aż nasz przyjaciel przełoży rękę.Nie powiem ,że to było tak chop-siup ,bo z pięć minut to mu się zeszło.
-Okej ,Viola teraz ty kręcisz-blondynka podała mi ''zegarek'' z kolorami
-Laura...lewa noga na zielony-uśmiechnęłam się i przyglądaliśmy się wszyscy jak dziewczynka przekłada swoją małą nóżkę.Zachwiała się ,ale na szczęście nie przewróciła się.Ja i Ludmi liczyliśmy na to ,że Laura wygra.Powoli kładła nogę na zielony.Niestety niechcący Leon dostał od małej w nogę.Upadł.A ,że był nad wszystkimi przygniótł wszystkich swoim ciałem.Najbardziej chyba na tym ucierpiała Laura.Leżała pod nimi wszystkimi.
-Boże..-Ludmi zakryła twarz rękoma nie chcąc na to patrzeć
-Laura nic ci nie jest?-wyciągnęłam ją spod chłopaków
-Lecicie na moją siostrę-zaśmiała się blondynka-Nie ładnie!-pogroziła im palcem na co ja się zaśmiałam
-Leon żyjesz?-dziewczynka podbiegła do niego i zaczęła go przytulić
-Zazdrosna?-szepnęła mi na ucho Ludmi wskazując wzrokiem na wtuloną dziewczynkę w Leona
-Co?!-powiedziałam na głos ,ale po chwili tego pożałowałam.
Wszyscy spojrzeli na mnie pytająco.
-Pić mi się chce-uratowała mnie Laura
-Dziękuję-wymsknęło mi się niechcący .Zatkałam szybko ręką buzie.
-Viola wracaj na ziemię-zaśmiał się Fede
-Idę po to picie ,a wy chcecie?-zwróciła się do nas blondynka
Pokiwaliśmy twierdząco głowami.Ludmiła poszła do kuchni ,a po chwili wróciła z colą i sześcioma szklankami.Nalała sobie i siostrze.Co oznaczało ,że my musimy sami się obsłużyć.Tak też zrobiliśmy.Siedzieliśmy z szklankami.Andres zaczął wymachiwać jedną ręką.Zdziwieni jego zachowaniem patrzyliśmy na niego.
-Andres co ty robisz?-w końcu usłyszałam jakieś mądre słowa z ust Leona
-Mucha tu lata-nie zwracała jakoś konkretnie na nas uwagi.Był zbyt wkręcony w swoje zajęcie.No i są skutki jego działań.Wytrącił Laurze picie z rączek i wylało się na dziewczynkę.Czy oni się dzisiaj na nią uwzięli? Najpierw mało co ją nie zmiażdżyli ,a teraz jest cała mokra.A przez kogo? Oczywiście przez duże dzieci.
-Chodź Laura ,przebierzemy cię-wzięłam mokra dziewczynkę na ręce
-Andres rusz się pomożemy Violce-Leon pociągną przyjaciela za koszulkę.Dawał jakieś dziwne znaki Fede.Dobrze wiem o co chodzi.Sama z Leonem od dawna próbujemy zeswatać naszą Fedemiłe.Tak nadaliśmy już im nazwę.
*Oczami Federico* 
Zostaliśmy sami.Jak ja mam to powiedzieć? ,,Ludmi będziesz moją dziewczyną?''.Nie to jest zbyt banalne.A może.....
-Fede wracaj na ziemię-blondynka pomachała mi ręką przed twarzą ,tym samym wyrywając mnie z myśli
-Ludmiła nie wiem jak ci to powiedzieć..-zacząłem
Dziewczyna patrzyła na mnie wyczekująco.Jejku...pierwszy raz mam takiego ogromnego stresa.Czuję jakby od tego zależało moje dalsze życie.No i chyba tak jest...
-Fede wszystko okej? Cały czas uciekasz gdzieś z tond myślami-zapytała troskliwym głosem
-Jest taka jedna myśl ,która mnie dręczy-mówiłem niepewnie
-Mianowicie?-spojrzała na mnie pytająco
-Zostaniesz moj...
-Tak-przerwała mi z szerokim uśmiechem goszczącym na jej buźce
-Czekaj ,ale daj mi dokończyć-trochę się zacząłem bać tym ,że mnie niezrozumiała
-Tak ,zostanę twoją dziewczyną-wtuliła się we mnie
Czułem jak schodzi ze mnie ten cały stres.Kamień spadł mi z serca.Teraz cieszę się jak głupi.No co ja na to poradzę? Mam najwspanialszą dziewczynę na świecie.

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 4

*Oczami Federico*
Wyszedłem z domu o 16.Nie chce się spóźnić.Idealna dziewczyna nie może czekać.
Zapukałem do drzwi blondynki.Długo nie musiałem tam czekać.Otworzyła mi mama dziewczyny.
-Dzień dobry ,jest Ludmiła?-przywitałem się z kobietą
-Tak,tak jest-odpowiedziała-Proszę wejdź-zaprosiła mnie do środka
-Dziękuję-uśmiechnąłem się i zrobiłem to o co prosiła mnie mama Ludmiły
-Ty zapewne jesteś Federico ,tak?-zapytała ,gdy wchodziliśmy do salonu
-Tak.
-Ludmiła dużo mi o tobie opowiadała-na słowa kobiety szeroko się uśmiechnąłem-Podobno świetnie gotujesz?
-Nie przesadzał bym-zaśmiałem się
-Może kiedyś coś nam ugotujesz z Ludmiłą?-mama Ludmi była z tego pomysłu najwidoczniej bardzo zadowolona
-Mamo!
Z góry po schodach zbiegła blondynka.Wyglądała ślicznie.
*Oczami Fran*
Film się skończył.Po woli wychodziliśmy z ogromnej sali.Nie mogłam się w ogóle skupić na filmie.Z resztą Marco też.Co jest między Camilą i Brodwayem?
-Marco ,chodź!-pociągnęłam go za rękę
Szliśmy za naszymi przyjaciółmi.Chce się dowiedzieć co jest grane.Nawet jeżeli będę musiała ich śledzić.
-Fran daj spokój-zatrzymał się ciemnowłosy chłopak-Jak byliby razem to powiedzieliby nam o tym.
-Masz rację ,przepraszam-stanęłam na przeciwko chłopaka
-To co idziemy?-wyciągną w moją stronę rękę
-Ok.....chodź to jedyna szansa!
Znów pociągnęłam go za rękę.Cami i Brodway weszli do Resto.Teraz zobaczymy co nam powiedzą.
-Hej Cami ,co tam?-zapytałam siadając obok niej
-Yyy...co.....a nic-jąkała się
-Od kiedy jesteście razem?-poruszałam brwiami w górę i w dół
-Nie..co? My nie jesteśmy razem-obydwoje się bronili
-Cicho-odezwał się wreszcie Marco-Fran nie przeszkadzajmy naszym gołąbeczkom-chłopak pociągną mnie parę stolików dalej od nich.
*Oczami Federico*
Musieliśmy zrezygnować z kina ,ale nie żałuję.I tak spędzę ten czas z Ludmiłą.Nic do stracenia.Przy okazji poznam małą siostrzyczkę Ludmi.
-Fede obiecuję ,że następnym razem pójdziemy do kina-usłyszałem ciepły głos blondynki
-Ludmi nic się nie stało.Rozumiem.Masz młodszą siostrę i musisz się nią zająć pod nieobecność twoich rodziców-pocieszyłem ją
-Jesteś wspaniały!-przytuliłam mnie mocno.
Z kuchni wybiegła mała dziewczynka.Zobaczyła mnie i Ludmiłe jak się przytulamy.Z wrażenia upuściła misia z rączek.
-Zakochana para!Zakochana para!Zakochana para!-zaczęła skakać i śpiewać po całym salonie-A kto!? Ludmi i...i jak ty masz na imię?-lekko się skrzywiła
Odsunęliśmy się od siebie i zaśmialiśmy z dziewczynki.
-Federico ,a ty?-przykucnąłem koło dziewczynki
-Laura-pogładziła moje włosy ,zaśmiałem się-Ale masz fajne włosy-wpatrywała się w mój czubek głowy jak zaczarowana
-Dziękuję..?-zaśmiałem się
-A właśnie!-podniosła jeden paluszek do góry i znowu zaczęła skakać i śpiewać-Zakochana para!Zakochana para! A kto?! Ludmi i Fedzio!
-Masz fajną siostrę ,wiesz?-podniosłem się i spojrzałem rozbawiony na Ludmi
-Tak ,wiem.Czasem myślę ,że mam w domu małego Andresa-zaśmiała się wskazując wzrokiem na Laurę
-Wiesz Andres nie przebije Laury-śmialiśmy się z naszego przyjaciela i jej małej siostrzyczki
*19:00*
-Jestem głoodna-wybełkotała Laura
-A na co masz ochotę?-Ludmi posłała swojemu osobistemu Andresowi szeroki uśmiech
-Kanapkę-pięcioletnia dziewczynka pokazała swoje białe ząbki
-Okej w takim razie zaczekaj tu chwilkę-blondynka zaczęła się kierować do kuchni
-Nie ,czekaj ja się tym zajmę-poszedłem za blondynką nie czekając na odpowiedź
-Nie ja się tym zajmę!
Jak najszybciej potrafiliśmy robiliśmy kanapki dla dziewczynki.Pobiegliśmy do salonu i postawiliśmy dwa talerzyki na białym stoliku.Dziewczynka spojrzała na nas pytająco.My tylko wzruszyliśmy obojętnie ramionami.
-Moja lepsza ,prawda?-zapytałem dziewczynki
-Nawet jeszcze nie spróbowałam-sięgnęła po kanapkę
-Nie moja lepsza-wtrąciła Ludmi
-Nie bo moja!
Laura wstała na kanapie i złapała za dość sporą poduszkę.Nie zwracaliśmy na to uwagi tylko kłóciliśmy się o to która kanapka jest lepsza.Po chwili oboje dostaliśmy po głowie poduszką.Upadliśmy na podłogę i zaczęliśmy się śmiać jak nie normalni.
-Normalnie ,gorzej jak dzieci!
Laura opuściła salon z grymasem na twarzy.
-Ale ta mała ma humorki-mówiłem przez śmiech
Zbliżyłem się do blondynki.Małej nie było.Módlmy się ,żeby nikt nam teraz nie przeszkodził.Nasze twarze dzieliły już tylko kilka milimetrów.Gdy miało się to już stać.Otworzyły się drzwi do domu....

Od Autora:
Tym razem rozdział jest wcześniej niż zwykle :)

sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 3

* Oczami Violetta *
Siedzieliśmy w resto . Leon dostał sms'a od nieznajomej mi dziewczyny.Niestety musi iść na tor.Brunet opowiadał mi już coś kiedyś o tej dziewczynie.O ile się nie mylę to Lara ,najlepsza jego przyjaciółka z dzieciństwa.Andres poszedł z Leonem . Luca zawołał Fran , żeby mu pomogła przy obsłudze klientów , więc zostaliśmy we troje ja , Fede i Ludmi .
- To ja już idę -wstałam od stolika - Obiecałam Cami ,że pomogę jej w choreografii na zajęcia z Gregorio - uśmiechnęłam się podstępnie
-Nie,nie,nie,nie!-krzyknęli równocześnie robiąc dziwne gesty rękami , a klienci w resto patrzyli na nas ze zdziwieniem .
* Oczami Leona * 
Kiedy dotarłem na tor Lara spytała z uśmiechem
-  Co tak długo ?
-  Andres zobaczył psa i musieliśmy się chować za krzakami .- odpowiedziałem
- To był duży pies - Andres dodał .
- Dobra nieważne , naprawiłam hamulce więc możesz już jechać - powiedziała Lara .
-Ok - poszedłem po mój motor .
*Oczami Federico*
Z Ludmi poszliśmy na spacer po parku , nastąpiła cisza w końcu ja się zapytałam
- Idziemy dzisiaj  do kina ?
- Dobra a na co ? - spytała z uśmiechem na twarzy
-  Nie wiem ty wybierz - odpowiedziałem
- Ok  ja pójdę do domu i się przygotuje to koło kina o 17:00 - uśmiechnęła się
-Odprowadzę cię - powiedziałem po czym poszliśmy
 Gdy już ją odprowadziłem poszedłem do domu w kuchni była Viola , która mnie spytała
- Gdzie Ludmiła ?
- W domu , ale mamy się spotkać o 17 : 00 w kinie - powiedziałem
- Randka ? - zapytała
- Nie zwykłe spotkanie przyjaciół - odpowiedziałem
- To na to " spotkanie przyjaciół " trzeba cię jakoś przygotować -wzięła mnie za rękę i pociągnęła do ...
- Viola !- krzyknąłem
*Oczami Fran*
Umówiłam się z Marco w parku.Mamy iść do kina ,a potem na kręgle.Zapowiada się fajne popołudnie.
Usiadłam na ławkę i czekałam na ciemnowłosego chłopaka
-Już jestem-usiadł obok mnie-Długo czekasz?
-Nie ,dopiero co przyszłam-uśmiechnęłam się pokazując swoje białe ząbki
-To co idziemy?
Marco ujął moją dłoń i wstał.Zrobiłam to samo.Szliśmy wolnym krokiem w stronę kina.Nasz film zaczyna się dopiero za pół godziny ,więc mamy jeszcze trochę czasu.

Od Autora:
Sorry ,że takie krótkie.Dzisiaj zaczęłyśmy dopiero pracować nad tym rozdziałem.
Wszystko było pisane spontanicznie....wybaczcie błędy xD

Rozdział 2

     *Oczami  Violetty * 
Już od godziny jeździmy po ulicach Buenos Aires . Chwile później  usłyszałam otwieranie drzwi od samochodu , chyba się rozdzieliliśmy , ponieważ już nie słyszałam Ludmi . Za mną szedł jeden z napastników zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na ławce spytałam się :
- Ej dlaczego się zatrzymaliśmy ? - nic nie odpowiedział , po chwili  dodałam - Gdzie jest Ludmiła?-zapytała z przerażeniem w głosie.Niestety nie uzyskałam odpowiedzi. Poczułam jego dotyk na ramieniu , po czym mnie pocałował !!! Niewiedziałam co zrobić  dlatego odepchnęłam go i udawałam , że nic się nie stało . Wziął mnie za rękę i wróciliśmy do samochodu  tak mi się wydaje , bo słyszałam głos Ludmi i usłyszałam głos coś tam samochodu .
Rano obudziłam się w swoim wygodnym łóżku obok dziewczyn .Zeszłam z nimi na duł zrobić sobie śniadanie , okazało się że Fede z chłopakami już w stali . Gdy już jedliśmy Ludmi i ja powiedziałyśmy w tym samym czasie
- Śniło mi się coś dziwnego - spojrzałyśmy się na siebie i znowu powiedziałyśmy - Porwali nas !!
A chłopaki zaczeli się śmiać wiedziałyśmy , że mają coś z tym wspólnego . Ale co ? Ludmi zaczęła
- Chłopaki o co chodzi ?!
- O nic too....idziemy?Maxi na nas czeka-Fede wstał po woli od stołu
-My się umówiłyśmy z Maxim!-wydarła się Viola z pełną buzią jedzenia.Fede i Viola zaczęli się kłócić.Farco i Fran ignorowali to.W sumie tak jak ja.Anders uważnie im się przyglądał.
-Kobieto zamilknij!-wrzasną przerażony Andres i wylał ze strachu na siebie szklankę pełna soku
    *Oczami Federico*
Spojrzałem na drzwi ,potem na Violke ,a potem znowu na drzwi.Biegłem w ich stronę ,a tuż za mną brunetka.Dorwaliśmy się do klamki.Wybiegliśmy z domu i jak najszybciej biegliśmy do Resto.Wbiegliśmy do kawiarenki i zatrzymaliśmy się w wejściu.Maxi nas zauważył i pomachał do nas uśmiechając się.Spojrzałem na Viole ,a ona na mnie.
- Ludzie !! - krzyknęliśmy w ty samym czasie
Klienci Resto spojrzeli na nas z miną typu WTF.Ponownie dzisiejszego dnia ścigaliśmy się tym razem do domu.  Przed domem spotkaliśmy wkurzonych przyjaciół , którzy nie mogli wyjść z domu , ponieważ nie daliśmy im kluczy do domu , a też nie mogli zostawić domu otwartego .
-Kto wygrał maraton?-zdał pytanie Andres na jego poziomie
-Ja!-krzyknęliśmy w tym samym czasie.Nie wiem który raz dzisiaj mówiliśm w tym samym czsie.Kto by to zliczył?...
- Dobra jak już jesteście idę po torebkę -przerwała  Ludmiła. Wszyscy poszliśmy na górę po cichu za Ludmiłą.Violka i Leon cały czas szeptali coś między sobą.Podeszliśmy pod jednych z drzwi na piętrze.Leon mnie wepchnął do środka ,a Violetta szybkim ruchem zamknęła drzwi na klucz.Stukałem ręką w brązowe drzwi i krzyczałem ,żeby je otworzyli.Zrezygnowany odwróciłem się w stronę blondynki.
-To nieźle nas załatwili-zaśmiałem się
-No..coś myślę ,że trochę tu posiedzimy-westchnęła dziewczyna
Spędziliśmy już około dwie godziny tylko w swoim towarzystwie.Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim co nam ślina na język przyniosła.Było śmiesznie...ale jestem już głodny.
Podszedłem do drzwi.Wpadłem na genialny pomysł.Zacząłem szperać na biurku Violki.Szukałem czegoś czym mógłbym to znaczy moglibyśmy otworzyć te przeklęte drzwi.
-Fede dobrze się czujesz?-blondynka patrzyła na mnie jak na jakiegoś dziwaka.Dobra ,przyznam to musiało dziwnie wyglądać ,gdy jak głupi przewracałem rzeczy na białym biurku szalonej brunetki.
-A co martwisz się o mnie?-w końcu odpowiedziałem na pytanie mojej towarzyszki-Chodź ,spróbujemy otworzyć te drzwi.
Włożyłem wsuwkę do malutkiej szparki w drzwiach.Zwinnym ruchem przekręciłem zamek.Udało się!Ludmiła przybiła mi piątkę i z wielkimi uśmiechami zeszliśmy do salonu ,w którym przesiadują nasi przyjaciele zadowoleni ze swojego niecnego planu.
-Jak w z tamtąd wyszliśmy-zdziwił się na nasz widok Leon
-To jest Fede ,tego nie ogarniesz-wypalił Andres

Od Autora:
Sorry ,ale się nie wyrobiliśmy ,dlatego rozdział jest dzisiaj :)
Kolejny dodamy w ten piątek

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 1

 *Oczmi Violetty*
Wreszcie wracam z wakacji!Bardzo stęskniłam się za przyjaciółmi.Już nie długo ich zobaczę.Po upływie prawie miesiąca czasu w końcu wracam do Buenos Aires.Byłam w trzech krajach ,ale najbardziej spodobała mi się Francja.Spotkaliśmy tam Angie.Było bardzo wesoło.Ciocia pokazała nam jak wygląda jej nowa praca.Poznałam również nie jakiego Diego.Był tam na wymianie uczniów z Hiszpanii. Ludmi i Fran będą czekać na mnie na lotnisku , reszta naszej paczki nie dała rade przyjść..........dlaczego?..nie wiem.
Tata poszedł odebrać nasze walizki z taśmy.Czekam na dziewczyny.Miały już tu być!...o chyba je widzę!..tak ,to one!Szybko pobiegłam w ich stronę i się na nie rzuciłam.
-Ej ,bo nas udusisz-zaśmiała się blondynka
-Ale ja się za wami tak stęskniłam-powiedziałam po czym się od nich odkleiłam z wielkim uśmiechem na twarzy
-Tak?Na pewno?Za nami ,a nie za Leonem?-Fran szturchnęła mnie lekko w ramie
Zalałam się rumieńcami i spuściłam głowę w duł.Ludmiła zaśmiała się z mojego zachowania ,po czym chwyciła rączkę od mojej walizki i ruszyłyśmy w stronę samochodu Ramallo.Dziewczyny namawiały mnie na odwiedzenie Resto. Po krótkim namyśle zgodziłam się. Ramallo zaproponował nam , że nas podwiezie.
 Gdy dotarłyśmy na miejsce nikogo nie było , kilka sekund później wszyscy wyskoczyli ze swoich ukryć i krzyknęli  ,, Niespodzianka !!" . Na początku chciałam uciec , ale zorientowałam się , że to moi przyjaciele: Maxi , Cami , Marco , Naty , Lena , Luka , Fede , Andres i oczywiście Leon a koło niego jakaś obca dziewczyna .
Leon podszedł do mnie i zaprosił mnie do tańca . Fran ,Ludmi i Cami lekko popchnęły mnie w jego strone po czym się oddaliły . A ja stałam tam sama z Leonem , kiedy nagle przybiegł do mnie żeby mi powiedzieć , że Rock Bones przyjechali i chcą ze mną zaśpiewać . Nic nie powiedziałam , wziełam Leona za ręke i szybko pobiegłam na scene poprosiłam , żeby Leon z nami zaśpiewał oczywiście się zgodzili i razem zaśpiewaliśmy .
Po piosence  dostałam smsa od Angie , żebyśmy przyszli do studia .Kiedy tam dotarliśmy Antonio powiedział
- Mam dla was niespodzianke ...Konkurs !! Do wygrania wyjazd do Barcelony . W grupach macie stworzyć Choreografie ,napisać piosenke (...) grupy będą wywieszone na drzwiach od sali  muzycznej to tyle !.Okazało się , że jestem w grupie z : Fede, Ludmi, Fran i ... Leonem !!

*Oczami Ludmiły*
Po dowiedzeniu się z kim jestem w grupie poszłam na ławke siedziałam tam . Podszedł i usiadł obok mnie Fede.
-Kiedy zaczynamy ćwiczyć , bo jesteśmy razem w grupie
-Tak , wiem. Choćmy uzgodnić z resztą naszej grupy - pociągnełam go za ręke w stronę
 przyjaciół
-To kiedy pierwsza próba?-zapytał wesoło Fede
-Czytasz nam w myślach-zaśmiała się Fran
-To dzisiaj po zajęciach?-odpowiedziałam
Wszyscy się zgodzili .


Jesteśmy już na próbie od pół godziny.Nic nie wymyśleliśmy.
- Może coś takiego - Vilu pokazała nam ganialny krok taneczny do naszej choreografii
- Tak , to jest całkiem niezłe wykorzystamy to  - powiedziała Fran .Każdy zaproponował jakieś kroki taneczne, złączyliśmy to razem i  już mieliśmy połowe układ. Po próbie Violetta i Fran podeszły do mnie i zapytały się :
-Możesz dziś nocować u Vilu ? - zapytała Fran
- Jasne - odpowiedziałam z uśmiechem .
- Nie ma mojego taty , więc będziemy miały cały dom dla siebie - powiedziała Violetta
   - A ktoś jeszcze będzie bez nas - spytałm mieją nadzieje , że Fede też będzie .
    - Tak , chyba Fede będzie .- odpowiedziała Vilu
   Lekko się uśmiechnełam po czym Fran powiedziała
- Uuuuu Ludmiła .
We trzy zaśmiałyśmy się i poszłyśmy do domu Violetty .
Gdy już dotarłyśmy do Violetty  było około 20 , poniewarz zaszliśmy do resto i kupić sobie popkorn i cole .
Weszłyśmy do domu a tam :  Andres ,Leon i Marco wszyscy przyszli do Fede . Wszyscy postanowiliśmy obejrzeć jakiś horror .

*Oczami Violetty*
Gdy ogldaliśmy siedziałam obok Leona , Wystraszyłam się i go przez przypadek przytuliłam ! Leon uśmiechnoł się i objął mnie ramieniem.Po horrorze chłopaki poszli do pokoju Fede , a ja z dziewczynami poszłam do mojego pokoju . Po domu rozległ się dzwonek do dzwi . Zeszłm z Ludmi sprawdzić kto to.Otworzyliśmy je ,ale nikogo nie było.Ktoś zaszedł nas od tyłu i mocno chwycił.Twarzy nie było widać ,bo napastnicy byli w kominiarka. Głośno krzyczałyśmy i wołałyśmy chłopaków ,ale bez sktku . Nie wiedziałyśmy gdzie jesteśmy , dopiero  gdy usłyszałyśmy dźwięk odpalania silniku samochodu .

Od Autora:
Kolejny rozdział będzie 27.06 :)