*Oczami Federico*
Wyszedłem z domu o 16.Nie chce się spóźnić.Idealna dziewczyna nie może czekać.
Zapukałem do drzwi blondynki.Długo nie musiałem tam czekać.Otworzyła mi mama dziewczyny.
-Dzień dobry ,jest Ludmiła?-przywitałem się z kobietą
-Tak,tak jest-odpowiedziała-Proszę wejdź-zaprosiła mnie do środka
-Dziękuję-uśmiechnąłem się i zrobiłem to o co prosiła mnie mama Ludmiły
-Ty zapewne jesteś Federico ,tak?-zapytała ,gdy wchodziliśmy do salonu
-Tak.
-Ludmiła dużo mi o tobie opowiadała-na słowa kobiety szeroko się uśmiechnąłem-Podobno świetnie gotujesz?
-Nie przesadzał bym-zaśmiałem się
-Może kiedyś coś nam ugotujesz z Ludmiłą?-mama Ludmi była z tego pomysłu najwidoczniej bardzo zadowolona
-Mamo!
Z góry po schodach zbiegła blondynka.Wyglądała ślicznie.
*Oczami Fran*
Film się skończył.Po woli wychodziliśmy z ogromnej sali.Nie mogłam się w ogóle skupić na filmie.Z resztą Marco też.Co jest między Camilą i Brodwayem?
-Marco ,chodź!-pociągnęłam go za rękę
Szliśmy za naszymi przyjaciółmi.Chce się dowiedzieć co jest grane.Nawet jeżeli będę musiała ich śledzić.
-Fran daj spokój-zatrzymał się ciemnowłosy chłopak-Jak byliby razem to powiedzieliby nam o tym.
-Masz rację ,przepraszam-stanęłam na przeciwko chłopaka
-To co idziemy?-wyciągną w moją stronę rękę
-Ok.....chodź to jedyna szansa!
Znów pociągnęłam go za rękę.Cami i Brodway weszli do Resto.Teraz zobaczymy co nam powiedzą.
-Hej Cami ,co tam?-zapytałam siadając obok niej
-Yyy...co.....a nic-jąkała się
-Od kiedy jesteście razem?-poruszałam brwiami w górę i w dół
-Nie..co? My nie jesteśmy razem-obydwoje się bronili
-Cicho-odezwał się wreszcie Marco-Fran nie przeszkadzajmy naszym gołąbeczkom-chłopak pociągną mnie parę stolików dalej od nich.
*Oczami Federico*
Musieliśmy zrezygnować z kina ,ale nie żałuję.I tak spędzę ten czas z Ludmiłą.Nic do stracenia.Przy okazji poznam małą siostrzyczkę Ludmi.
-Fede obiecuję ,że następnym razem pójdziemy do kina-usłyszałem ciepły głos blondynki
-Ludmi nic się nie stało.Rozumiem.Masz młodszą siostrę i musisz się nią zająć pod nieobecność twoich rodziców-pocieszyłem ją
-Jesteś wspaniały!-przytuliłam mnie mocno.
Z kuchni wybiegła mała dziewczynka.Zobaczyła mnie i Ludmiłe jak się przytulamy.Z wrażenia upuściła misia z rączek.
-Zakochana para!Zakochana para!Zakochana para!-zaczęła skakać i śpiewać po całym salonie-A kto!? Ludmi i...i jak ty masz na imię?-lekko się skrzywiła
Odsunęliśmy się od siebie i zaśmialiśmy z dziewczynki.
-Federico ,a ty?-przykucnąłem koło dziewczynki
-Laura-pogładziła moje włosy ,zaśmiałem się-Ale masz fajne włosy-wpatrywała się w mój czubek głowy jak zaczarowana
-Dziękuję..?-zaśmiałem się
-A właśnie!-podniosła jeden paluszek do góry i znowu zaczęła skakać i śpiewać-Zakochana para!Zakochana para! A kto?! Ludmi i Fedzio!
-Masz fajną siostrę ,wiesz?-podniosłem się i spojrzałem rozbawiony na Ludmi
-Tak ,wiem.Czasem myślę ,że mam w domu małego Andresa-zaśmiała się wskazując wzrokiem na Laurę
-Wiesz Andres nie przebije Laury-śmialiśmy się z naszego przyjaciela i jej małej siostrzyczki
*19:00*
-Jestem głoodna-wybełkotała Laura
-A na co masz ochotę?-Ludmi posłała swojemu osobistemu Andresowi szeroki uśmiech
-Kanapkę-pięcioletnia dziewczynka pokazała swoje białe ząbki
-Okej w takim razie zaczekaj tu chwilkę-blondynka zaczęła się kierować do kuchni
-Nie ,czekaj ja się tym zajmę-poszedłem za blondynką nie czekając na odpowiedź
-Nie ja się tym zajmę!
Jak najszybciej potrafiliśmy robiliśmy kanapki dla dziewczynki.Pobiegliśmy do salonu i postawiliśmy dwa talerzyki na białym stoliku.Dziewczynka spojrzała na nas pytająco.My tylko wzruszyliśmy obojętnie ramionami.
-Moja lepsza ,prawda?-zapytałem dziewczynki
-Nawet jeszcze nie spróbowałam-sięgnęła po kanapkę
-Nie moja lepsza-wtrąciła Ludmi
-Nie bo moja!
Laura wstała na kanapie i złapała za dość sporą poduszkę.Nie zwracaliśmy na to uwagi tylko kłóciliśmy się o to która kanapka jest lepsza.Po chwili oboje dostaliśmy po głowie poduszką.Upadliśmy na podłogę i zaczęliśmy się śmiać jak nie normalni.
-Normalnie ,gorzej jak dzieci!
Laura opuściła salon z grymasem na twarzy.
-Ale ta mała ma humorki-mówiłem przez śmiech
Zbliżyłem się do blondynki.Małej nie było.Módlmy się ,żeby nikt nam teraz nie przeszkodził.Nasze twarze dzieliły już tylko kilka milimetrów.Gdy miało się to już stać.Otworzyły się drzwi do domu....
Od Autora:
Tym razem rozdział jest wcześniej niż zwykle :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz