sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 2

     *Oczami  Violetty * 
Już od godziny jeździmy po ulicach Buenos Aires . Chwile później  usłyszałam otwieranie drzwi od samochodu , chyba się rozdzieliliśmy , ponieważ już nie słyszałam Ludmi . Za mną szedł jeden z napastników zatrzymaliśmy się i usiedliśmy na ławce spytałam się :
- Ej dlaczego się zatrzymaliśmy ? - nic nie odpowiedział , po chwili  dodałam - Gdzie jest Ludmiła?-zapytała z przerażeniem w głosie.Niestety nie uzyskałam odpowiedzi. Poczułam jego dotyk na ramieniu , po czym mnie pocałował !!! Niewiedziałam co zrobić  dlatego odepchnęłam go i udawałam , że nic się nie stało . Wziął mnie za rękę i wróciliśmy do samochodu  tak mi się wydaje , bo słyszałam głos Ludmi i usłyszałam głos coś tam samochodu .
Rano obudziłam się w swoim wygodnym łóżku obok dziewczyn .Zeszłam z nimi na duł zrobić sobie śniadanie , okazało się że Fede z chłopakami już w stali . Gdy już jedliśmy Ludmi i ja powiedziałyśmy w tym samym czasie
- Śniło mi się coś dziwnego - spojrzałyśmy się na siebie i znowu powiedziałyśmy - Porwali nas !!
A chłopaki zaczeli się śmiać wiedziałyśmy , że mają coś z tym wspólnego . Ale co ? Ludmi zaczęła
- Chłopaki o co chodzi ?!
- O nic too....idziemy?Maxi na nas czeka-Fede wstał po woli od stołu
-My się umówiłyśmy z Maxim!-wydarła się Viola z pełną buzią jedzenia.Fede i Viola zaczęli się kłócić.Farco i Fran ignorowali to.W sumie tak jak ja.Anders uważnie im się przyglądał.
-Kobieto zamilknij!-wrzasną przerażony Andres i wylał ze strachu na siebie szklankę pełna soku
    *Oczami Federico*
Spojrzałem na drzwi ,potem na Violke ,a potem znowu na drzwi.Biegłem w ich stronę ,a tuż za mną brunetka.Dorwaliśmy się do klamki.Wybiegliśmy z domu i jak najszybciej biegliśmy do Resto.Wbiegliśmy do kawiarenki i zatrzymaliśmy się w wejściu.Maxi nas zauważył i pomachał do nas uśmiechając się.Spojrzałem na Viole ,a ona na mnie.
- Ludzie !! - krzyknęliśmy w ty samym czasie
Klienci Resto spojrzeli na nas z miną typu WTF.Ponownie dzisiejszego dnia ścigaliśmy się tym razem do domu.  Przed domem spotkaliśmy wkurzonych przyjaciół , którzy nie mogli wyjść z domu , ponieważ nie daliśmy im kluczy do domu , a też nie mogli zostawić domu otwartego .
-Kto wygrał maraton?-zdał pytanie Andres na jego poziomie
-Ja!-krzyknęliśmy w tym samym czasie.Nie wiem który raz dzisiaj mówiliśm w tym samym czsie.Kto by to zliczył?...
- Dobra jak już jesteście idę po torebkę -przerwała  Ludmiła. Wszyscy poszliśmy na górę po cichu za Ludmiłą.Violka i Leon cały czas szeptali coś między sobą.Podeszliśmy pod jednych z drzwi na piętrze.Leon mnie wepchnął do środka ,a Violetta szybkim ruchem zamknęła drzwi na klucz.Stukałem ręką w brązowe drzwi i krzyczałem ,żeby je otworzyli.Zrezygnowany odwróciłem się w stronę blondynki.
-To nieźle nas załatwili-zaśmiałem się
-No..coś myślę ,że trochę tu posiedzimy-westchnęła dziewczyna
Spędziliśmy już około dwie godziny tylko w swoim towarzystwie.Rozmawialiśmy praktycznie o wszystkim co nam ślina na język przyniosła.Było śmiesznie...ale jestem już głodny.
Podszedłem do drzwi.Wpadłem na genialny pomysł.Zacząłem szperać na biurku Violki.Szukałem czegoś czym mógłbym to znaczy moglibyśmy otworzyć te przeklęte drzwi.
-Fede dobrze się czujesz?-blondynka patrzyła na mnie jak na jakiegoś dziwaka.Dobra ,przyznam to musiało dziwnie wyglądać ,gdy jak głupi przewracałem rzeczy na białym biurku szalonej brunetki.
-A co martwisz się o mnie?-w końcu odpowiedziałem na pytanie mojej towarzyszki-Chodź ,spróbujemy otworzyć te drzwi.
Włożyłem wsuwkę do malutkiej szparki w drzwiach.Zwinnym ruchem przekręciłem zamek.Udało się!Ludmiła przybiła mi piątkę i z wielkimi uśmiechami zeszliśmy do salonu ,w którym przesiadują nasi przyjaciele zadowoleni ze swojego niecnego planu.
-Jak w z tamtąd wyszliśmy-zdziwił się na nasz widok Leon
-To jest Fede ,tego nie ogarniesz-wypalił Andres

Od Autora:
Sorry ,ale się nie wyrobiliśmy ,dlatego rozdział jest dzisiaj :)
Kolejny dodamy w ten piątek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz