wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 9

*Oczami Marco*
Kiedy obejrzeliśmy mecz oczywiście w piwnicy, bo dziewczyny jeśli chodzi o Zac'a to mogły by nas zabić jakby nie obejrzały jego koncertu na żywo .Fede i Leon się zgodzili tylko dlatego,że dziewczyny jutro zamiast nich pójdą rano do sklepu ale i tak byśmy ich już nie puścili po tym co ostatnio się wydarzyło.No to kiedy obejrzeliśmy mecz usłyszeliśmy pisk dziewczyn dochodzący z góry.
-Cicho!-krzyknął Leon ale dziewczyny zaczęły jeszcze głośniej krzyczeć w końcu się wkurzyliśmy i poszliśmy do dziewczyn.One skakały na kanapie, chyba nawet nas nie zauważyły,bo cały czas piszczały jak jakieś małe dziewczynki no nie tak jak Fedeon ze "spadającą gwiazdą" ale podobnie.
-Co się stało?-zapytałem
-Zac będzie miał koncert nie daleko-po słowach Ludmiły wróciły do swojego zajęcia .
Kiedy Violka poszła do łazienki dziewczyny się trochę uspokoiły.
-Mam już prezent dla Violki i tak jakby dla mnie nie tylko bilety ale też wejścia za kulisy-blondynka się uśmiechnęła.
-Musimy iść z wami?-Leon przewrócił oczami
-Nie musicie będę ja,Viola i Zac w jednym pomieszczeniu,a i może dziewczyny
-Nie ,możemy pójść z wami-Fedeon powiedział w tym samym czasie dziewczyny zaczęły się śmiać
*Oczami Fran*
Idę z Violką i Ludmi do sklepu podobno jest nie daleko..Po drodze gadałyśmy o pobycie tutaj.Takie wspólne wakacje....
Zatrzymałyśmy się widząc znak ,,Sklep spożywczy''.
-Dziewczyny to jest sklep czy to?-zapytałam
Okej nie oganiam.Stoją sobie dwa budynki.Jeden to dom ,a drugi to sklep.Tylko który to który?
-Dobra zaryzykujmy i chodźmy tu-powiedziała Ludmi i wskazała na sklep/dom po prawej
-Okej ,ale ja pierwsza ie idę-Violka podniosła ręce w geście obronnym
-Idziecie pierwsze ,a ja za wami ,zgoda?-zaproponowałam
-No niech ci będzie..-westchnęły obydwie
Złapały się pod ramie i wolnym krokiem weszły na posesję ,a ja od razu ruszyłam za nimi.Ludmi złamał za klamkę i otworzyła drzwi.Weszły ,a po chwili wybiegły bez słowa mijając mnie w wejściu.Czyli to dom ,tak?
-Przepraszam ,możesz wyjaśnić mi o co chodzi?-zza drzwi wyłoniła się pani dajmy na to po trzydziestce
-Z przyjaciółkami szłyśmy do sklepu i przez przypadek zamiast do sklepu weszłyśmy do Pani domu.Jesteśmy tu pierwszy raz ,a nasi przyjaciele ,którzy zostali w domu nie powiedzieli ,gdzie dokładnie znajduje się ten sklep-wytłumaczyłam jak najkrócej umiałam
-Dobrze nic się nie stało-zaśmiała się kobieta-To miłego dnia i do zobaczenia-pożegnał się ze mną i weszła do środka
Szybko poszłam do dziewczyn ,które dosłownie tarzały się ze śmiechu po ziemi.Popatrzyłam na nie i sama zaczęłam się śmieć.Ludmiła podniosła się ,ale po chwili znowu wybuchła śmiechem.Potknęła się o Violettę i wpadła do fontanny ciągnąc mnie za sobą.Wylądowałyśmy na tyłkach w wodzie do kolan.Violetta najpierw nie wiedziała co się dzieje.Gdy już ogarnęła sytuację znów nie mogła się powstrzymać od śmiechu.
-Czekajcie pomogę wam-powiedziała przez miech
Wstała z ziemi i stanęła na boku fontanny (nwm jak to określić).Wyciągnęła do nas rękę i czekała ,aż ktoś ją chwyci.Spojrzałam kontem oka na Ludmi.Posłałam jej znaczące spojrzenie i przeniosłam wzrok na rozbawioną Violkę.
-Teraz!-krzyknęła przemoczona blondynka
Złapałyśmy Violke za rękę i pociągnęliśmy ją w dół.Skutek był taki ,że wylądowała w wodzie między mną ,a Ludmi.Przednie dziwnie się nam przyglądali przez co jeszcze bardziej chciało nam się śmiać.Co ci ludzie muszą o nas myśleć.Nieee ,wolę nie wiedzieć.  
*Oczami Maxiego''
Podzieliliśmy się na dwie drużyny.Ja,Fede kontra Leon i Maco ,a Andres był sędzią.Gramy już jakieś 15 minut i nadal jest 0:0.
-Fede podaj!-krzyknąłem
Fede szukał mnie wzrokiem po całym ''boisku''.Pomachałem ręką w jego stronę.On kopną piłkę ,a chłopaki próbowali mu ją jeszcze odebrać mu jakoś piłkę ,ale nie udało im się.Całe szczęście...
Wykopałem piłkę w górę ,a ta pod ciśnieniem wiatru wyleciała z poza ''boiska''.Fede i Marco zaczęli się cieszyć tak jakby dziewczyny zobaczyły Zac'a Efrona.
-Czerwona kartka!-wydarł się Andres
-Wyszła ,a nie czerwona kartka!-odkrzyknął Fede
-Może być i tak..-westchnął głośno
Po wykazaniu inteligencji Andrea gra toczyła się dalej.Nadal było 0:0.Piłkę przeją Marco.Fede biegał za nim i próbował zabrać mu piłkę.
-Jestem wolny!-krzyknął Leon
-Nie musisz się chwalić!-krzykną Marco pilnując ,aby Fede mu nie odebrał piłki
Wtem na polanę weszły dziewczyny.Fran,Ludmi i Violka.Calutkie przemoczone biegły w naszą stronę.Chyba domyślam się co mają zamiar zrobić.Spojrzałem na chłopaków ,ale oni byli zbyt zajęci graniem w nogę.
Dziewczyny rzuciły się na Andresa od tyłu i zaczęły go przytulać.Andres krzyczał i próbował się wyrwać z ich uścisku.Ludmiła odbiegła od nich i pobiegła w stronę Federico ,który sprzeczał się akurat z Marco.Rzuciła się na niego i upadli na ziemię.
Nagle poczułem jak ktoś mnie tuli z boku.Wystraszony pisnąłem i wybiegłem z uścisku.Viola pobiegła gdzieś ,a po chwili przytuliła jednocześnie Maco i Leona.Oni zareagowali tak jak wszyscy..piszczeli i próbowali wyrwać się z jej uścisku
-O dziewczyny!Już jesteście!Co kupiłyście?-na polanę wbiegła Cami
Ludmi,Viola i Fran spojrzały na rudowłosą.Uśmiechy znikły im z buziek ,ale po chwili tarzały się ze śmiechu.Wszyscy wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.Gdy dziewczyny się uspokoiły poszliśmy wszyscy do domu i tam dziewczyny opowiedziały nam co się wydarzyło po drodze do sklepu i w ''sklepie''.Leon nie rozumiał jak można pomylić dom ze sklepem.Dziewczyny cały czas się bronił i mówiły ,że wyglądają identycznie.
*Oczami Federico*
Wszyscy szwendali się gdzieś po kuchni albo po podwórku.Ja z Ludmi siedzieliśmy i sprawdzaliśmy co leci w telewizji.
-Kocham cię-powiedziałem do Ludmi
-Super-przeniosła wzrok na mnie
-A ty?-posłałem jej szeroki uśmiech
-Ja też jestem super-zaśmiała się
-Ej to było nie miłe-klepnąłem ją w ramie
Ludmi nic się nie odzywała.Jej wzrok był skierowany na ekran telewizora.
-O nie znowu ten głupek Zac?On jest wszędzie...-westchnąłem
-To było nie miłe Federico.Rozumiem ,że go nie lubisz ,ale szacunek mógł byś zachować!-krzyknęła na mnie
-Ale ty zawsze ,,Zac to ,Zac tamto''!Ty i Violka macie obsesje na jego punkcie!-odkrzyknąłem
Do pokoju wszedł Marco.Próbował nas przekrzyczeć.Z tego co zrozumiałem to szuka Leona.
-Przynajmniej ja nie obrażam kogoś kogo nie znam!Sam jesteś sławny i wiesz jak to jest!Ludzie znają tylko twoje imię ,a gadają nie stworzone rzeczy na twój temat!-wkurzyła się
-Widział ktoś mój telefon?-do salonu wpadła Fran
Marco cały czas nawijał o tym ,że szuka Leona.Fran szuka telefonu ,a teraz jeszcze przyszła Violka on też coś krzyczała.Cała nasza czwórka wrzeszczała i każdy chciał co innego.Andres pojawił się z nikąd w ręce trzymał latawiec i coś o nim mówił.
-Gdzie jest mój pamiętnik!?Kto go się tykał?!Przysięgam ,że oberwie łapy temu ktosiowi!-krzyczała Violka i wymachiwała rękoma na wszystkie strony
W salonie było strasznie głośno.Dało się słyszeć jakieś pojedyncze wyrazy od co niektórych.
-Zamknijcie się!-przekrzyczał naszą szóstkę Leon
Zapadła cisza.Wszystkie sześć par oczu powędrowało na niego.On gapił się na nas ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Co jest grane?Czego się tak drzecie?-zapytał
Wszyscy wymieniliśmy spojrzenia i w tym samym czasie krzyknęliśmy:
-Obraził Zaca!
-On tylko o Zac'u nawija!
-Naty utknęła w łazience!
-Nie ma mojego pamiętnika!
-Latawiec jest na mnie zły!
-Mój telefon się zgubił!
Leon próbował jakoś zaradzić tej sytuacji.Krzyczał ,żebyśmy się uciszyli i wymachiwał rękoma na wszystkie strony.
-Cicho!-wrzasną zdenerwowany już tym co się dzieje-Fede nie obrażaj Zac'a.Ludmiła nie gadaj tyle o Zac'u.Marco narzędzia są w garażu.Violetta poszukaj u Fede na łóżku.Andres latawiec na ciebie nie może być zły.Fran..-włożył rękę do kieszeni i coś z niej wyciągną-Trzymaj-podał jej telefon
I znowu odpowiedzieliśmy chórem:
-Nie obrażam Zac'a!
-Wcale nie nawijam o nim cały czas!
-Daj klucze od garażu!
-Co mój pamiętnik robi u Fede!?
-On nie chce latać!
-Skąd masz mój telefon!
Leon złapał się za głowę i głośno westchnął.
-Czekaj,czekaj co ty powiedziałeś o Zac'u?Żeby go nie obrażał?-zapytała Ludmi i Violka po chwili ciszy
-Po prostu się nie wydzierajcie...-spojrzał na każdego z nas
*Oczami Fran*
Za jakąś godzinę wszyscy zgłodnieliśmy dlatego postanowiliśmy zamówiliśmy pizze,bo tamta nie była za dobra,no Andresowi smakowała ale dla niego nie smacznego nie smacznego no chyba,że Ludmiła gotuję to wtedy co innego.No więc z tym,że zamawiamy pizze to nie wiemy kto ma zadzwonić do pizzerii ,nikt nie chciał oprócz Fedeona,Andresa i Viomiły* ale jak oni zadzwonią to nie wiadomo co się stanie.
-No dobra ja jestem głodna to kto dzwonić-marudziła Cami
-No ja mogę!-krzyknął Andres
-Nie ty,Fede,Leon,Vilu i Ludmi nie dzwonicie-Marco jeszcze głośniej krzyknął
-Yy-w tym samym czasie powiedzieli wszyscy zaczęliśmy się kłócić no to już powiedziałam,żeby mieć spokój
-No dobra to ja zadzwonię!

Od Autora:
Viomiła* -wymyślone przez nas połączenie imion ( Violetta+Ludmiła=Viomiła ) xD
Fedeon* -wymyślone przez nas połączenie imion ( Leon+Federico=Fedeon )
Następny rozdział postaramy dodać jeszcze w tym tygodniu :)
czytasz=komentujesz=motywujesz 

2 komentarze:

  1. W waszym opowiadaniu chyba najbardziej kocham Andresa i jego głupie teksty ♥
    Oby tak dalej ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział ;)
    Czekam na next!!! :D

    OdpowiedzUsuń