wtorek, 26 sierpnia 2014

Rozdział 9

*Oczami Marco*
Kiedy obejrzeliśmy mecz oczywiście w piwnicy, bo dziewczyny jeśli chodzi o Zac'a to mogły by nas zabić jakby nie obejrzały jego koncertu na żywo .Fede i Leon się zgodzili tylko dlatego,że dziewczyny jutro zamiast nich pójdą rano do sklepu ale i tak byśmy ich już nie puścili po tym co ostatnio się wydarzyło.No to kiedy obejrzeliśmy mecz usłyszeliśmy pisk dziewczyn dochodzący z góry.
-Cicho!-krzyknął Leon ale dziewczyny zaczęły jeszcze głośniej krzyczeć w końcu się wkurzyliśmy i poszliśmy do dziewczyn.One skakały na kanapie, chyba nawet nas nie zauważyły,bo cały czas piszczały jak jakieś małe dziewczynki no nie tak jak Fedeon ze "spadającą gwiazdą" ale podobnie.
-Co się stało?-zapytałem
-Zac będzie miał koncert nie daleko-po słowach Ludmiły wróciły do swojego zajęcia .
Kiedy Violka poszła do łazienki dziewczyny się trochę uspokoiły.
-Mam już prezent dla Violki i tak jakby dla mnie nie tylko bilety ale też wejścia za kulisy-blondynka się uśmiechnęła.
-Musimy iść z wami?-Leon przewrócił oczami
-Nie musicie będę ja,Viola i Zac w jednym pomieszczeniu,a i może dziewczyny
-Nie ,możemy pójść z wami-Fedeon powiedział w tym samym czasie dziewczyny zaczęły się śmiać
*Oczami Fran*
Idę z Violką i Ludmi do sklepu podobno jest nie daleko..Po drodze gadałyśmy o pobycie tutaj.Takie wspólne wakacje....
Zatrzymałyśmy się widząc znak ,,Sklep spożywczy''.
-Dziewczyny to jest sklep czy to?-zapytałam
Okej nie oganiam.Stoją sobie dwa budynki.Jeden to dom ,a drugi to sklep.Tylko który to który?
-Dobra zaryzykujmy i chodźmy tu-powiedziała Ludmi i wskazała na sklep/dom po prawej
-Okej ,ale ja pierwsza ie idę-Violka podniosła ręce w geście obronnym
-Idziecie pierwsze ,a ja za wami ,zgoda?-zaproponowałam
-No niech ci będzie..-westchnęły obydwie
Złapały się pod ramie i wolnym krokiem weszły na posesję ,a ja od razu ruszyłam za nimi.Ludmi złamał za klamkę i otworzyła drzwi.Weszły ,a po chwili wybiegły bez słowa mijając mnie w wejściu.Czyli to dom ,tak?
-Przepraszam ,możesz wyjaśnić mi o co chodzi?-zza drzwi wyłoniła się pani dajmy na to po trzydziestce
-Z przyjaciółkami szłyśmy do sklepu i przez przypadek zamiast do sklepu weszłyśmy do Pani domu.Jesteśmy tu pierwszy raz ,a nasi przyjaciele ,którzy zostali w domu nie powiedzieli ,gdzie dokładnie znajduje się ten sklep-wytłumaczyłam jak najkrócej umiałam
-Dobrze nic się nie stało-zaśmiała się kobieta-To miłego dnia i do zobaczenia-pożegnał się ze mną i weszła do środka
Szybko poszłam do dziewczyn ,które dosłownie tarzały się ze śmiechu po ziemi.Popatrzyłam na nie i sama zaczęłam się śmieć.Ludmiła podniosła się ,ale po chwili znowu wybuchła śmiechem.Potknęła się o Violettę i wpadła do fontanny ciągnąc mnie za sobą.Wylądowałyśmy na tyłkach w wodzie do kolan.Violetta najpierw nie wiedziała co się dzieje.Gdy już ogarnęła sytuację znów nie mogła się powstrzymać od śmiechu.
-Czekajcie pomogę wam-powiedziała przez miech
Wstała z ziemi i stanęła na boku fontanny (nwm jak to określić).Wyciągnęła do nas rękę i czekała ,aż ktoś ją chwyci.Spojrzałam kontem oka na Ludmi.Posłałam jej znaczące spojrzenie i przeniosłam wzrok na rozbawioną Violkę.
-Teraz!-krzyknęła przemoczona blondynka
Złapałyśmy Violke za rękę i pociągnęliśmy ją w dół.Skutek był taki ,że wylądowała w wodzie między mną ,a Ludmi.Przednie dziwnie się nam przyglądali przez co jeszcze bardziej chciało nam się śmiać.Co ci ludzie muszą o nas myśleć.Nieee ,wolę nie wiedzieć.  
*Oczami Maxiego''
Podzieliliśmy się na dwie drużyny.Ja,Fede kontra Leon i Maco ,a Andres był sędzią.Gramy już jakieś 15 minut i nadal jest 0:0.
-Fede podaj!-krzyknąłem
Fede szukał mnie wzrokiem po całym ''boisku''.Pomachałem ręką w jego stronę.On kopną piłkę ,a chłopaki próbowali mu ją jeszcze odebrać mu jakoś piłkę ,ale nie udało im się.Całe szczęście...
Wykopałem piłkę w górę ,a ta pod ciśnieniem wiatru wyleciała z poza ''boiska''.Fede i Marco zaczęli się cieszyć tak jakby dziewczyny zobaczyły Zac'a Efrona.
-Czerwona kartka!-wydarł się Andres
-Wyszła ,a nie czerwona kartka!-odkrzyknął Fede
-Może być i tak..-westchnął głośno
Po wykazaniu inteligencji Andrea gra toczyła się dalej.Nadal było 0:0.Piłkę przeją Marco.Fede biegał za nim i próbował zabrać mu piłkę.
-Jestem wolny!-krzyknął Leon
-Nie musisz się chwalić!-krzykną Marco pilnując ,aby Fede mu nie odebrał piłki
Wtem na polanę weszły dziewczyny.Fran,Ludmi i Violka.Calutkie przemoczone biegły w naszą stronę.Chyba domyślam się co mają zamiar zrobić.Spojrzałem na chłopaków ,ale oni byli zbyt zajęci graniem w nogę.
Dziewczyny rzuciły się na Andresa od tyłu i zaczęły go przytulać.Andres krzyczał i próbował się wyrwać z ich uścisku.Ludmiła odbiegła od nich i pobiegła w stronę Federico ,który sprzeczał się akurat z Marco.Rzuciła się na niego i upadli na ziemię.
Nagle poczułem jak ktoś mnie tuli z boku.Wystraszony pisnąłem i wybiegłem z uścisku.Viola pobiegła gdzieś ,a po chwili przytuliła jednocześnie Maco i Leona.Oni zareagowali tak jak wszyscy..piszczeli i próbowali wyrwać się z jej uścisku
-O dziewczyny!Już jesteście!Co kupiłyście?-na polanę wbiegła Cami
Ludmi,Viola i Fran spojrzały na rudowłosą.Uśmiechy znikły im z buziek ,ale po chwili tarzały się ze śmiechu.Wszyscy wymieniliśmy zdziwione spojrzenia.Gdy dziewczyny się uspokoiły poszliśmy wszyscy do domu i tam dziewczyny opowiedziały nam co się wydarzyło po drodze do sklepu i w ''sklepie''.Leon nie rozumiał jak można pomylić dom ze sklepem.Dziewczyny cały czas się bronił i mówiły ,że wyglądają identycznie.
*Oczami Federico*
Wszyscy szwendali się gdzieś po kuchni albo po podwórku.Ja z Ludmi siedzieliśmy i sprawdzaliśmy co leci w telewizji.
-Kocham cię-powiedziałem do Ludmi
-Super-przeniosła wzrok na mnie
-A ty?-posłałem jej szeroki uśmiech
-Ja też jestem super-zaśmiała się
-Ej to było nie miłe-klepnąłem ją w ramie
Ludmi nic się nie odzywała.Jej wzrok był skierowany na ekran telewizora.
-O nie znowu ten głupek Zac?On jest wszędzie...-westchnąłem
-To było nie miłe Federico.Rozumiem ,że go nie lubisz ,ale szacunek mógł byś zachować!-krzyknęła na mnie
-Ale ty zawsze ,,Zac to ,Zac tamto''!Ty i Violka macie obsesje na jego punkcie!-odkrzyknąłem
Do pokoju wszedł Marco.Próbował nas przekrzyczeć.Z tego co zrozumiałem to szuka Leona.
-Przynajmniej ja nie obrażam kogoś kogo nie znam!Sam jesteś sławny i wiesz jak to jest!Ludzie znają tylko twoje imię ,a gadają nie stworzone rzeczy na twój temat!-wkurzyła się
-Widział ktoś mój telefon?-do salonu wpadła Fran
Marco cały czas nawijał o tym ,że szuka Leona.Fran szuka telefonu ,a teraz jeszcze przyszła Violka on też coś krzyczała.Cała nasza czwórka wrzeszczała i każdy chciał co innego.Andres pojawił się z nikąd w ręce trzymał latawiec i coś o nim mówił.
-Gdzie jest mój pamiętnik!?Kto go się tykał?!Przysięgam ,że oberwie łapy temu ktosiowi!-krzyczała Violka i wymachiwała rękoma na wszystkie strony
W salonie było strasznie głośno.Dało się słyszeć jakieś pojedyncze wyrazy od co niektórych.
-Zamknijcie się!-przekrzyczał naszą szóstkę Leon
Zapadła cisza.Wszystkie sześć par oczu powędrowało na niego.On gapił się na nas ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy.
-Co jest grane?Czego się tak drzecie?-zapytał
Wszyscy wymieniliśmy spojrzenia i w tym samym czasie krzyknęliśmy:
-Obraził Zaca!
-On tylko o Zac'u nawija!
-Naty utknęła w łazience!
-Nie ma mojego pamiętnika!
-Latawiec jest na mnie zły!
-Mój telefon się zgubił!
Leon próbował jakoś zaradzić tej sytuacji.Krzyczał ,żebyśmy się uciszyli i wymachiwał rękoma na wszystkie strony.
-Cicho!-wrzasną zdenerwowany już tym co się dzieje-Fede nie obrażaj Zac'a.Ludmiła nie gadaj tyle o Zac'u.Marco narzędzia są w garażu.Violetta poszukaj u Fede na łóżku.Andres latawiec na ciebie nie może być zły.Fran..-włożył rękę do kieszeni i coś z niej wyciągną-Trzymaj-podał jej telefon
I znowu odpowiedzieliśmy chórem:
-Nie obrażam Zac'a!
-Wcale nie nawijam o nim cały czas!
-Daj klucze od garażu!
-Co mój pamiętnik robi u Fede!?
-On nie chce latać!
-Skąd masz mój telefon!
Leon złapał się za głowę i głośno westchnął.
-Czekaj,czekaj co ty powiedziałeś o Zac'u?Żeby go nie obrażał?-zapytała Ludmi i Violka po chwili ciszy
-Po prostu się nie wydzierajcie...-spojrzał na każdego z nas
*Oczami Fran*
Za jakąś godzinę wszyscy zgłodnieliśmy dlatego postanowiliśmy zamówiliśmy pizze,bo tamta nie była za dobra,no Andresowi smakowała ale dla niego nie smacznego nie smacznego no chyba,że Ludmiła gotuję to wtedy co innego.No więc z tym,że zamawiamy pizze to nie wiemy kto ma zadzwonić do pizzerii ,nikt nie chciał oprócz Fedeona,Andresa i Viomiły* ale jak oni zadzwonią to nie wiadomo co się stanie.
-No dobra ja jestem głodna to kto dzwonić-marudziła Cami
-No ja mogę!-krzyknął Andres
-Nie ty,Fede,Leon,Vilu i Ludmi nie dzwonicie-Marco jeszcze głośniej krzyknął
-Yy-w tym samym czasie powiedzieli wszyscy zaczęliśmy się kłócić no to już powiedziałam,żeby mieć spokój
-No dobra to ja zadzwonię!

Od Autora:
Viomiła* -wymyślone przez nas połączenie imion ( Violetta+Ludmiła=Viomiła ) xD
Fedeon* -wymyślone przez nas połączenie imion ( Leon+Federico=Fedeon )
Następny rozdział postaramy dodać jeszcze w tym tygodniu :)
czytasz=komentujesz=motywujesz 

wtorek, 19 sierpnia 2014

Rozdział 8

*Oczami Violetty*
-No kiedy ta pizza?-marudził Andres
-Poczekaj-powiedział Fede
Razem z Leonem poszedł do kuchni.Pewnie sprawdzić co z tym ubłaganym posiłkiem Andresa.Wrócili po jakichś pięciu minutach.
-Iii?-Ludmi zmarszczyła pytająco brwi
-Już.
-Taaak!Wolność!-krzyknął uradowany Andres
Zerwał się z miejsca i pobiegł szybko do kuchni.Wszyscy wymieniliśmy zdziwione spojrzenia i poszliśmy w jego ślady zanim on wszytko pochłonie.Weszliśmy do kuchni ,a Andres już zabierał się za drogi kawałek.
-Bo się zadławisz-zaśmiała się Cami
-To wtedy mnie uratujecie-odparł z pełną buzią
-Skąd ta pewność?-zapytał Leon
-Wasze życie beze mnie było by nudne-mówił z powagą w głosie mimo ,że całą buzię miał wypchaną pizzą

                                                                        ***

-Dziewczyny otwórzcie te drzwi!-krzyczał Fede
Leon i Fede mieli spać na dworze.Nie zbyt byli do tego przekonani ,więc wszyscy pomogliśmy im wyjść na zewnątrz.Potem pozamykaliśmy wszystkie drzwi i okna w razie jakby wpadł im jakiś głupi pomysł do głowy.
-Dziewczyny!-tym razem krzyknął Leon
Maxi i Marco poszli już na górę do swojego pokoju przygotowywać ''spadającą gwiazdę''.Dziewczyny i Andres zostali ze mną i Ludmi.
-Andres?-razem z dziewczynami przeniosłam wzrok na chłopaka
-To ja!-podniósł jedną rękę do góry
-A może chcesz dołączyć do Fedeona?-zapytałam głupio się uśmiechając
-Co!!?Nie!-wystraszył się-A jak spadająca gwiazda na mnie spodnie!?-mówił z przerażeniem
-Andres spokojnie będą z tobą najodważniejsze dzieci na świecie-pocieszyła go Naty
-Laura?-zapytał zdezorientowany
-Lepiej-uśmiechnęła się głupkowato Ludmi
Cami i Fran chciały go wypchnąć na zewnątrz ,ale on uciekł z krzykiem na górę do chłopaków.Poszłyśmy do salonu i czekaliśmy ,aż chłopaki skończą niespodziankę dla Fedeona.Siedzieliśmy tak bezczynnie aż w końcu ktoś nas zawołał.Poszłyśmy szybko na górę i ujrzałyśmy ręcznie robioną ''spadającą gwiazdę''.
-To co?Idziemy?-zapytał Maxi
-No-wszyscy się zgodziliśmy
Powędrowaliśmy gęsiego do pokoju Fran,Cami i Naty.Otworzyłyśmy drzwi balkonowe i po ciuchu weszliśmy na balkon.Fedeon był w sumie koło nas tyle ,że na ziemi.Znudziło im się proszenie nas o wpuszczenie ich do środka.Teraz leżą i gapią się w gwieździste niebo.
-Teraz?-szepną Marco
Dopiero teraz zauważyła ,że Andres został w środku.Achh no tak ,bo jeszcze gwiazda na niego padnie.I co to by było?
-Już-odszeptała mu Cami
Maxi rzucił kamieniem posypanym złotym,świecącym brokatem.Fedeon coś rozmawiali między sobą ,a po chwili zaczęli piszczeć i krzyczeć jak małe dziewczynki.
-Szybko do środka!-krzyknęłam szeptem
Wszyscy zaczęli pchać się w drzwiach balkonowych.Ledwo co ,ale udało nam się i zamknęliśmy szybko drzwi.Z dołu było słychać jak chłopaki dobijają się do drzwi i coś tam krzyczą.Nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy się wszyscy bez wyjątku tarzać ze śmiechu po podłodze.

*Następnego dnia ,godz.06:58*
Czułam jak łóżko na którym właśnie się znajduje całe się trzęsie.Kto śmie zakłócać mój sen!?Leniwie przetarłam oczy i je po woli otworzyła.Po naszym-moim i Ludmi-łóżku skakał rozbawiony Leon.Czy on ogłupiał.Przekręciłam głowę w prawą stronę.Ludmiła spała jak zabita.Nawet nie obudziły ją te wstrząsy spowodowane przez Verdasa.Spojrzałam na niego zdenerwowana.O proszę..!Tak zajęty swoją zabawą ,że nawet nie zauważył ,że wstałam.
-Już?Skończyłeś?-wymamrotałam leniwie zamykając oczy i kładąc się na prawym boku
-Ruszaj się!Dzisiaj miałem cię uczyć jeździć samochodem-przypomniał radośnie
-To ty serio mówiłeś?-zdziwiłam się otwierając oczy
-Tak ,więc się róż ,boo..-nie dokończył tylko ponownie zaczął skakać po łóżku.Jeju Ludmi serio?Nic nie czujesz jak on skacze ci centralnie po nogach!?
-Nie,nie proszę nie!Skończy już skakać!-krzyknęłam płaczliwym ,a zarazem śpiącym i zdenerwowanym głosem
-No to chodź..-mówił cały czas skacząc
-Ale nie o..-spojrzałam na zegarek-Nie o 7 rano!-oburzyłam się
-Okej sama tego chciałaś-spojrzał na mnie z chytrym uśmieszkiem
Zrobiłam pytającą minę ,a o on stał na łóżku patrząc się to na mnie ,to na śpiącą Ludmiłę.
-Chłooopaki!-wrzasną strasznie głośno ,aż mnie uszy zabolały.
Skrzywiłam się i zatkałam uszy.Wtem do pokoju wbiegł Federico,Andres i Marco z ogromnymi miskami wypełnionym wodą po brzegi.Marco i Fede wylali na nas całą ciecz ,a Ludmi aż zerwała się spod kołdry.Ja stanęłam na łóżku i założyłam ręce ,bo mi było zimno.Woda nie należała do najcieplejszych.Była strasznie lodowata.
-Andres..a ty zamierzasz stać tak z tą miską?-zapytał Leon cały czas stojąc na brzegu łóżka
Andres spojrzał na miskę i rzucił nią.Tak ,dobrze słłyszeliście.Andres rzucił miską!Woda lała się z niej ,gdy ta był jeszcze w powietrzu.Miska walnęła w Ludmiłe i zawiesiła się na jej głowie zakrywając jej twarz.
-Ał..moja głowa-jęknłęa
Wszyscy wybuchli śmiech em.To było dobre!Hahaha!
-Do twarzy ci w tym-mówił przez śmiech Leon
-Zazdrościsz ,bo wyglądam tysiąc razy lepiej niż ty nawet z tą miską na głowie?-odpyskowała
Wszyscy się znowu zaśmiali ,a Leon udał obrażonego.
-A ty zamierzasz w tym tak stać?-zdziwił się Marco
-Tak ,bo na stówę cały makijaż mi się teraz rozmazał po całej twarzy-miska zagłuszała jej głos
-Robisz na noc makijaż?-zdziwił się jeszcze bardziej
-Wczoraj nie zmyłam!-krzyknęła i podniosła ręce w geście obronnym
-To może ja pomogę ci dojść do łazienki?-zaproponowałam jej ze śmiechem
Ludmiła pokiwała twierdząco głową.Chwyciłam ją za ramiona od tyłu i nią ''sterowałam''.Wyszliśmy na korytarz i mijając pokój Maxiego i Marco doszliśmy do łazienki.Ludmiła weszła tam i zaczęła robić pożądek ze swoją twarzą.

                                                                   ***

-Zac będzie w...
-Jeju..znowu-Maxi przerwał Ludmi
-Są dwa typy ludzi..Ci co lubią Zac'a i ci co nie mają gustu-mówiłam z miną jakbym myślała
-O chłopaki!Patrzcie zaliczacie się do bezguści!-zaśmiała się złośliwie blondynka
Przybiłyśmy
- No to Zac będzie miał wywiad za godzinę-tym razem blondynce nikt nie przerwał
- Przykro mi Leon , ale  przekładamy "naukę jazdy "-uśmiechnęłam się
-No co ty ja cię dzisiaj nauczę -mówił Leon gdy Fede mu przerwał
- Życzę powodzenia- przewrócił oczami a Violetta walnęła go w ramię
- Tak jak mówiłem nauczę cię jak chcesz to obejrz sobie tego Zacusia a jak skończysz to wtedy jedziemy-tłumaczył Verdas.
-Czekaj jak nazwałeś mojego męża?-zapytała się Ludmiła
-Kogo?-Fede zrobił dziwną mine
- Jej męża!!!-Andres krzyknął do ucha Federico .Wszyscy spojrzeliśmy na Andresa
- No co nie usłyszał-poruszył ramionami
*Oczami Ludmiły*
Po obejrzeniu najlepszego wywiadu na świecie Violka i  Leon pojechali i raczej wątpię , żeby nic nie zepsuli wkońcu Viola prowadzi . Fran poszła na spacer . Fede gadał z Laurą przez telefon ona chce ze wszytkimi gadać tylko nie ze mną ,a tak serio to boję się co ona mu tam nagadała  . Moje rozmyślenia przerwała Naty
-Marco?-widać było , że coś chciała .
- Polo!-krzyknął Andres czesem myśle , że zamiat stawać się mądrzejszy to jest coraz głupszy
*Oczami Leona*
Z Vilu jeździmy naprawdę długo no dobra 15 min. ale jak ona jest za kierownicą to to jest jak wieczność!
-Po co  przyśpieszasz!-krzyknąłem
-A co cie to?!-teraz to przesadziła!
-Bo jestem twoim nauczycielem-podniosłem dumnie głowę
-Co?!-krzyknęła jeszcze głośniej zaczęliśmy się kłócić nie zauwrzyliśmy , że Violka wiechała w błoto wyszliśmy z samochodu i weszliśmy na dach , ponieważ Violka się bała , że zaraz jakaś żaba wyskoczy z zza krzaków
-No zrób coś!- krzyknęła
-No ale co!-przez to że krzyknąłem spadłem z samochodu prosto w błoto.Violetta zamiast mi pomóc to się śmieje
-Pomożesz?-uśmiechnąłem się
-Nie-powiedziała przez śmiech
-No Violka no!-przewróciłem oczami.
-No spoko ,spoko-padła mi rękę ja ją pociągnąłem do siebie spadła z auta
-Nadal ci jest do śmiechu?-zapytałem ona pokiwała głową na tak i wzięła do ręki błoto i wtarła mi w twarz od tamtej pory zaczęliśmy "Wojnę błotną"
*Oczami Fran*
Chodziłam po parku bez celu gdy nagle jakiś chłopak na mnie wpadł ja upadłam na ziemie on tylko stał i się śmiał .
-Nie spytasz czy wszystko ok-zapytałam z miną jakbym miała zaraz go zabić.
-Wszystko ok?-zapytał obojętnie.
-Nie interesuj się!-wrzasnęłam na niego on się tylko uśmiechnął.
-A tak zmieniając temat to Diego jestem-wyciągnął do mnie rękę by mi pomóc
-Fran dla ciebie Francesca-uśmiechnęłam się chytrzę.
*Oczami Leona*
Gdy przestaliśmy naszą "wojnę" postanowiłem zadzwonić do Fede , żeby po nas przyjechał ,bo raczej moim samochodem nie przyjedziemy .Gdy skończyłem rozmowę usiadłem obok Violki.
-I co przyjedzie?-zapytała po chwili ciszy.
-Tak...z Ludmi , żebyś miła z kim pogadać-powiedziałem-widzisz jak się o ciebie troszczę chyba mi się coś za to należy
-Co znowu chcesz?
-Dzisiaj wieczorem macie ten koncert Zac'a tak?-pokiwała głową-o tej samej godzinie jest mecz i...- nie kończyłem bo ona mi przerwała
- Nie nie nie i nie , z tego co wiem to jest jeszcze drugi telewizor
- Tak ale tamten czasami się zacina i jest w piwnicy a w do piwnicy raczej nie wejdziecie z dziewczynami co nie?-tłumaczyłem.
-Sorry nie -kiwała głową naszą rozmowę przerwał nam dziwięk otwierających się drzwi samochodu.
-Masz coś tu-Fede wskazał na moją twarz całą w błocie
-No co ty nie powiesz-powiedziałem sarkastycznie
*Oczami Federico*
Kiedy dotarliśmy do domu do meczu została godzina poszedłem z Leonem do kuchni i Zobaczyliśmy Andresa.
-Andres co ty znowu robisz?-zapytał mój przyjaciel
-Szukam szczęścia- Andres się odwrócił
-Po pierwsze znowu ? A po drugie w lodówce?-zapytałem zdziwiony
-Po pierwsze tak, a po drugie gdzieś musi być.

Od Autora:
Przepraszamy za błędy. ;)
czytasz=komentujesz=motywujesz

piątek, 15 sierpnia 2014

Rozdział 7

*Oczami Leona*
O 16 jedziemy na wieś do mojej cioci.Tak się składa ,że jej nie będzie przez dwa miesiące.Postanowiłem ,więc ,że pojadę razem z przyjaciół tam trochę odpocząć.Dwa tygodnie wolności dobrze nam zrobią.Zero nadopiekuńczych rodziców ,zero szkoły.Będzie mega ,a w dodatku cały czas będzie Violetta! W sumie i tak codziennie się widzimy.
Zszedłem na dół z walizką i postawiłem ją przy wyjściu.Wszedłem do kuchni.Zajrzałem do lodówki i wyciągnąłem z niej truskawki i bitą śmietanę.Na truskawkę wziąłem trochę śmietany.
-Leon!Nie!
Ktoś krzyknął i wywalił mi z ręki mój przysmak.Spojrzałem na osóbkę ,która zakłóciła moje śniadanie.Ludmiła? Aaa no tak.Pewnie wszyscy już się zjechali.A ja nadal jestem głodny!
-Leon nie pamiętasz ,że masz uczulenie na truskawki!-krzyknęła na mnie blondynka
A no tak!Rzeczywiście.Mam to głupie uczulenie.Ale jedna chyba by nie zaszkodziła?
-Ty moja bohaterko-pokazałem sztuczny uśmiech i zapchałem buzię bitą śmietaną.
-Dobra.Chodź ,bo wszyscy czekają.
Ludmiła wyszła z kuchni i zapewne poszła na dwór przed dom.Zrobiłem to samo i po chwili stałem już z walizką na schodach.
-Leon idziesz ,czy nie!?-niecierpliwił się Maxi
-No idę ,idę-westchnąłem i podszedłem do grupki przyjaciół.
-Jedziemy?-zapytała Violetta
-Noo..-wszyscy się zgodzili i zapakowaliśmy się do dwóch samochodów.W jednym ja,Fede,Ludmi,Viola,Andres ,a w drugim Marco,Maxi,Naty,Camila i Fran.My jechaliśmy pierwsi ,a tuż za nami oni.

*Na miejscu godz. 23:00*
-Ej Leon lodówka jest pusta-wyżaliła się Fran
-Przeżyjesz do jutra-odparł Fede
-Nie.Trzeba iść do sklepu-zarządziła Ludmi
-Ale to jest z pół godziny drogi-poinformowałem ich
Dziewczyny wysyłały sobie jakieś dziwne spojrzenia.Co one kombinują?
-Leon ,a może weźmiesz sobie Fede i pójdziecie na romantyczny spacer do sklepu?-uśmiechnęła się wspaniałomyślna Violka
-Nie dzięki-zaprzeczyłem
-Ale my tu umrzemy z głodu!-krzyknęła Naty
-Ej spokojnie ,nie unoś się tak-zaśmiał się Marco
-Idziecie do sklepu albo śpicie na dworze-zarządziła Violka
-Co mamy kupić?-zapytał posłusznie Fede
Wszyscy dobrze wiemy ,że jak dziewczyny coś mówią to serio potem mogą nas zamknąć na noc na dworze.Powiedziały nam co kupić i poszliśmy do tego sklepu.

*Oczami Violetty*
Oglądaliśmy ,,X-Factor''.Ten odcinek co z chłopków zrobili zespół ..i tak powstało One direction!Wszyscy usnęli pod sam koniec.No oprócz mnie i szalonej blondi.Z nudów poszłyśmy do naszego nowego tymczasowego pokoju.Fede i Leon jak poszli ,tak ich nie ma.Trochę się zaczynam bać.Poszli już jakieś 3 może 4 godziny temu.
-Ludmiła jak myślisz gdzie oni są?-zapytałam
-O czym ty mówisz?-zapytała nic nie rozumiejąc
-No nasz Fedeon-wyjaśniłam
-Pewnie na komisariacie.Drażnili się z wiewiórką i ona posądziła ich o kradzierz orzecha-zaśmiała się
-Ogarnij się! Może im się coś stało..-przemawiałam jej rozsądku
-Tak wiewiórka sprzedała im kopniaka-.......a ta cały czas swoje!
-Ughh-warknęłam
-Ty się tak martwisz O Fede czy nie może ,a raczej na pewno o Leon?-zapytała mniej więcej poważnie
-Zadzwoń do Federico i zapytaj się gdzie są-rozkazałam
-Do Federico czy do Leona?-zapytała poruszając brwiami w górę i w dół
-Ludmiła!-wrzasnęłam i rzuciłam w nią poduszką
-No już,już-westchnęła
Wstała niechętnie z łóżka i podeszła do komody.Wzięła swój telefon i wybrała numer do Federico inaczej mówiąc jej osobistego Zaca Efrona.
-I co odebrał?I co mówi?Jest z nim...eee wiewiórka?-blondynka nic nie odpowiadała-Ludmiła!
-Nie!Jak tylko Efron wróci to mu zęby wybiję!Co za człowiek...-westchnęła mówiąc wszystko na jednym wdechu
-Co jaki Efron?....a no tak Federico-walnęłam się ręką w czoło

*6 rano*
 Chłopaków nadal nie ma.Wszyscy jeszcze śpią ,a ja i Ludmiła cały czas byłyśmy na nogach.Nawet na chwilę nie zamknęłyśmy oczu.Myślałyśmy ,że oni zaraz przyjdą ,ale niestety nie doczekaliśmy się tego.Zeszłyśmy na dół do kuchni na śniadanie.Jakie śniadanie? Musimy czekać aż ta dwójka wróci z tego sklepu.O ile w ogóle wrócą..
-Jesteśmy!
Po domu rozniósł się tak wyczekiwany przez nas głos.Pobiegłyśmy szybko do wejścia głównego w tym domu.Zastałyśmy tam rozbawionych chłopaków.
-Dzwoniłam do ciebie-zaczęła Ludmiła kierując te słowa do Fede
-I co odebrałem?-zapytał jak ,gdyby nigdy nic
Za nami rozbrzmiał głośny śmiech.Odwróciłam się i zobaczyłam Fran,Maxi i Cami.Okej muszę przyznać to było głupie ,ale to nie oni prze siedzieli całą noc czekając na tą dwójkę pajaców.
-Jestem głodny-odezwał się Leon
Koło niego przechodził Andres.Pewnie nszedł do kuchni.Zatrzymał się na przeciwko Leona i położył mu rękę na ramieniu.
-To mało powiedziane.Jesteś niczym Zac Efron-zabrał rękę i poszedł gdzieś sobie.My ,mianowicie dziewczyny zaczęłyśmy głośno piszczeć.
-Ktoś go zrozumiał?-zapytał Maxi wskazując na drzwi za którymi zniknął Andres
Wszyscy pokiwaliśmy Przecząco głowami.Na twarzy Leona pojawił się szeroki uśmiech.Wszyscy spojrzeliśmy na niego pytająco.
-No co?Jestem niczym Zac Efron.Dziewczyny na mnie lecą-odparł dumny
-A zwłaszcza pewna sobie osoba ,której imię zaczyna się na literkę ,,V''-zaśmiała się Ludmiła patrząc to na mnie ,to na Leona
-A gdzie zakupy?-upomniała ich Fran
-W sklepie na półce-powiedział dumny Fede
-Ale to nie nasza wina.Poszliśmy ,ale było zamkniętę.Czekaliśmy długo ,ale potem niechcący usnęliśmy na ławce przed sklepem.Jakąś godzinę temu obudziła nas pytając czy jesteśmy bezdomni i czy może nam jakoś pomóc.Wracając zaatawokała nas wiewiórka..-razem z Ludmi przerwałam mu głośnym śmiechem
-Z czego tak rżycie?-zdziwił się Fede
-Z niczego...mówcie dalej
-No i to chyba będzie tyle-westchną Leon
-Federico podejdź tu-blondynka wskazała na miejsce obok siebie.Chłopak ze zdziwieniem wykonał jej polecenie i po chwili stał już koło niej.
-Chuchnij-rozkazała
-Po co?-zdziwił się jeszcze bardziej
-Chuchnij-powtórzyła
-Ale po c...
-Chuchnij powiedziała-przerwała mu
Federico już nic nie powiedział tylko chuchnął Ludmile w twarz zgodnie z jej rozkazem.Wszyscy przyglądaliśmy się całej tej sytuacji chyba jeszcze bardziej zdziwieni jak Fede.
-Okej już nie ważne-oznajmiła Ludmiła
-Okej? 
*Oczami Fran *
Leon zaproponował nam  piknik na łące wszyscy się zgodziliśmy ja z dziewczynami  przygotowałyśmy jedzenie ,chłopaki zajęli się resztą.Na miejsce dotarliśmy samochodami podzieliliśmy się tak jak wcześniej . Kiedy dotarliśmy na miejsce rozłożyliśmy koc i jedzenie.
Do mnie i do Naty z którą coraz lepiej się dogadywałam podeszedł Leon i Fedemiła  .
- Niedługo urodziny Violetty trzeba coś wymyślić - powiedziała Ludmi trzymając za rękę Fede .
- No to może ...- Naty chciała coś powiedzieć ale podeszła do nas Viola
- Hej o czym plotkujecie - zapytała z ogromnym uśmiechem na buźce
- A o niczym/o zawodach/o Zac'u -odpowiedziała trójka przyjaciół w tym samym czasie
-Ahamm...nie wnikam-popatrzyła na nas wszystkich marszcząc ze zdziwienia brwi
- Idziecie porobić sobie zdjęcia?-zaproponowała Ludmiła
- To wy róbcie te zdjęcia a ja z Leonem poszukam Andresa -odparł Fede po czym poszedł z Leonem w przeciwną tronę
*Oczami Federico*
Szliśmy baz celu tak z 15 min. gdy nagle zobaczyliśmy Andresa siedzącego tyłem rwąc koniczynę i rzucając ją za siebie .
-Andres co ty robisz? - zapytał zdziwiony Leon
Andres odwrócił się i popatrzył na nas dłuższą chwilę.
-Szukam szczęścia-powiedział poważnie i wrócił do swojego zajęcia
 Spojrzałem na Leona z miną typu WTF.Na jego twarzy też malowało się zdziwienie.Popatrzyliśmy sobie w oczy i wybuchliśmy śmiechem.Andres nie zwracał na nas uwagi ,a my jak idioci zwijaliśmy się ze śmiechu po trawie.
*Oczami Violetty*
Po naszej sesji zdjęciowej postanowiliśmy wrócić na miejsce.Wzyscy już tam byli.Andres znalazł się po poszukiwaniach Fedeona.Siedział i wcinał ciastka z czekoladą.
- I jak wyszły zdjęcia?-zapytał Leon ,gdzy siedzieliśmy już na kocu
- Jeszcze nie oglądałyśmy - powiedziała uśmiechnięta Fran
- No to teraz obejrzymy - powiedział Fede  siadając koło Ludmi-Włącz aparat-rozkazał blondynce ,a ta posłusznie wykonała jego polecenie
-O Leon coś dla ciebie-zaśmiał się Fede i wskazał na moje zdjęcie

( Wyobraźcie sobie ,że tam ,gdzie jest Lara to Naty ;D ) 



-O to jest fajne!-krzyknęła ucieszona Cami
-O Viola patrz jakie cudne!-Ludmi szturchnęła mnie w ramie i wskazała na nasze wspólne zdjęcie
-Oo mam nową tapetę na telefon!-zaśmiałam się

 


-Co ty Violka!?Zjeść ją chciała?-skrzywił się Andre
-Tak.Chciałam.Niestety nie mogłam ,bo Fede by mnie zabił-udałam obrażoną
-Spokojnie Violu Leon by cię obronił-Fede położył chłopakowi rękę na ramieniu

*Oczami Ludmiły*
Kiedy wracaliśmy w samochodzie jeszcze raz oglądałyśmy z Violą zdjęcia nagle Federico wyrwał mi aparat
- Choć zrobimy sobie zdjęcie - powiedział włączając aparat
-Po co ? - zapytałam zdziwiona
- Oj Ludmiła on jest zazdrosny , że masz z nami zdjęcia a z nim nie - powiedziała Violetta śmiejąc się
- Nie jestem zazdrosny chce mieć zdjęcie z moją dziewczynom nie mogę ? - bronił się Fede ale ja i tak wiedziałam , że jest trochę zazdrosny
- No dobra niech ci będzie - uśmiechneła się  Viola
-  Uśmiech - powiedział Federico robiąc zdjęcie .
-A teraz oddawaj aparat - rozkazałam
-Violka jutro nauczę cię jeździć autem - powiedział Leon kierując samochodem
- Fajnie było was znać - powiedział mój chłopak kładąc rękę na ramie Violetty
- Po pierwsze tak żle to ja nie jeżdże , a po drugie zabieraj tą rękę .- powiedziała Viola
- Tak ,jesteś mistrzynią rajdów samochodowych- powiedział sarkastycznie
- Jesteśmy - powiedział Leon wszyscy wyszli oprócz Andesa , który usnął musiał być naprawdę śpiący ponieważ jechaliśmy tylko 10 min.
- Obudzimy go - zapytała moja przyjaciółka
- No i nawet wiem jak - Leon podszedł i otworzył drzwi od samochodu Andres wypadł z auta ja z Violą zaczełam się śmiać .
- Mówiłem żebyś zapiął pasy - krzyknął przyszły chłopak Violetty  do ucha naszego przyjaciela
*Oczami Violetta*
*Wieczorem*
Siedzieliśmy w pokoju Fede i Leona  panowała ogromna cisza słychać było jak Leon coś robił na laptopie
-Dzisiaj jest dzień spadających gwiazd  - rzekł Leon
-Czyli dzisiaj śpicie na dworze - zapytałam patrząc na Fedeona  miałam nadzieje , że się zgodzą , bo ja i Ludmiła mamy pewien plan .
- Nie wiem - Powiedział Fede
- Oj no weźcie będziecie sobie patrzyć na gwiazd jak spadają to jest tylko raz do roku a za rok nie wiadomo czy będzie taka dobra pogoda jak dzisiaj i..- Ludmiła próbowała ich przekonać gdy nagle Leon jej przeszkodził
-No dobra będziemy tam spać tylko  nie gadaj tyle
Ludmiła udała oburzoną i próbowała wyjść , ale Fede ją przeciągnął do siebie tak żeby usiadła mu na kolanach
- No co ty robisz - zapytała Ludmi
- Ty na mnie usiadłaś - wszyscy zaczęliśmy się śmiać co się wydarzało coraz częściej
- Dobra ja z dziewczynami musimy iść , bo zaraz jest nasz ulubiony serial z ...-nie było dane jej dokończyć
-Zac'em Efronem -chłopcy głośno westchnęli
-A ty nikomu ie dajesz dojść do słowa - powiedziałam z poważną miną . Verdas chciał coś powiedzieć ale przeszkodził mu dzwoniący telefon Ludmi
- Hallo ?
-Violetta to do ciebie - Co ? to dlaczego nie zadzwonił do mnie ? wziełam telefon i okazało się , że to Laura i wszystko jasne . Gadała coś o jakiejś koleżance , która zabrała jej piórnik  czy coś takiego nagle się ocknęłam i popatrzyłam na zegarek została minuta do serialu , więc szybko pobiegłam do salonu dziewczyny już tam czekały ja szybko się rozłączyłam i siadłam obok dziewczyn .
*Oczami Leona*
Kiedy dziewczyny już obejrzały "ich serial " postanowiliśmy upiec pizze.Ludmiła siedziała na blacie i bawiła się telefonem.
- Ludmiła może zamiast robić te głupie zdjęcia to nam pomożesz?-zapytałem z powagą
- Poradzicie sobie sami ! - odpowiedziała obojętnie- A po za tym Violettcie to nie przeszkadza-dodała szybko
- Bo ona też nic nie rob!- krzyknąłem wskazując na dziewczynę siedzącą obok Ludmiły
Ludmiła nachyliła się do Violki i coś jej szeptała.Ona pokiwała głową ,że rozumie i zeskoczyła z blatu.O proszę czyżby zmądrzała?